Przygotowanie darów – I 15 V 2016

 

Msza Św. ma bardzo prostą strukturę. Dzieli się na 2 części: liturgię słowa i liturgię ofiary. Taką „strukturę” miło również życie Jezusa: najpierw wypełnione było głoszeniem nauki, później, gdy ta nauka została odrzucona, przyszedł czas na ofiarę życia. Taką „strukturę” winno też mieć życie duchowe chrześcijanina. Jego podstawą jest słuchanie słowa Bożego, tj. poznawanie prawdy, później zaś trzeba tą prawdą żyć, dawać jej świadectwo, co w naszym świecie (tj. w świecie naznaczonym grzechem) nie może się stać bez trudu, wyrzeczenia, ofiary. Ale nasza ofiara sama w sobie nie ma wartości zbawczej, dlatego włączamy ją w ofiarę krzyża Syna Bożego. Tym „miejscem” włączenia jest przede wszystkim Msza Św.

Zakończyła się właśnie liturgia Bożego słowa – zaczyna się teraz liturgia Świętej ofiary, ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa, tajemniczo, bezkrwawo uobecnianej wobec nas na ołtarzu. Zaczyna się od obrzędu przygotowania darów – chleba i wina, które staną się Ciałem i Krwią Chrystusa. Często ten moment umyka naszej uwadze – rozpływa się w odprężeniu po wysłuchaniu kazania, niknie w śpiewie, jaki najczęściej ma wtedy miejsce. Zrozumieniu istoty tego obrzędu nie sprzyja też z pewnością sposób, w jaki się on odbywa – a mianowicie dary ofiarne przynoszą z prezbiterium ministranc. Najlepiej jak Dary ofiarne są przynoszone z wnętrza kościoła przez wiernych w procesji, w ciszy, inni uczestnicy liturgii powinni zaś w tym czasie siedzieć. Obrzęd przyniesienia darów tak właśnie dokonany ukazuje doskonale sens Eucharystii: oto bowiem te same dary powrócą do nas, ale uświęcone i zdolne do uświęcania nas samych, którzyśmy je ofiarowali. Eucharystia to właśnie taka „święta wymiana” między ziemią i Niebem: przychodzimy do kościoła jako ludzie „ziemscy” i jako tacy ofiarujemy się Bogu, On zaś przyjmuje tę naszą ofiarę i „zwraca” nas sobie samych, ale już jako uświęconych i przemienionych, jako tych, którzy weszli w sferę samego Boga i wyszli z niej już inni, nikt bowiem, kto „dotknął” Boga, nie będzie już taki jak poprzednio.

Gdy więc nasi reprezentanci w naszym imieniu składają na ołtarzu chleb i wino, my przedstawiamy Bogu te dary jako symbol nas samych, całego naszego życia z trudem naszej pracy (bo chleb i wino to „owoc pracy rąk ludzkich” – te słowa wypowie nad nimi kapłan), z naszymi zwycięstwami i klęskami, z naszym cierpieniem (symbolizuje je kielich, do którego kapłan wlewa wino), a nawet z naszym grzechem, o ile tylko z nim (czasem bez powodzenia…) walczymy. A zarazem składamy te dary w imieniu tych, którzy przyczynili się – pośrednio czy bezpośrednio – do ich powstania, a jest to wielka, bezimienna rzesza ludzi; czyli innymi słowy, chrześcijanie zgromadzeni w świątyni reprezentują cały świat, gdyż cały świat powołany jest do uświęcenia, do zawrócenia z drogi grzechu i do powrotu do Boga. Mamy prawo i obowiązek takiej reprezentacji, bo przecież jesteśmy dziećmi tego świata.

Ta duchowa intencja wiernych jest tu bardzo ważna, bowiem sama ofiara z materialnych elementów byłaby bezwartościowa, gdyby jej nie towarzyszyła ofiara osobista, oddanie siebie Bogu, pragnienie zjednoczenia się z Nim, więcej – pragnienie, by zjednoczyli się z Nim wszyscy ludzie. Ta dopiero intencja sprawia, że dary składane na ołtarzu staje się „pełne”.

Kolejne katechezy pod cyferkami