Drodzy Rodzice, z konieczności nie mogliśmy się spotkać, co napełniło mnie smutkiem, ale dzielę się z Wami kilkoma „światłami”, które płyną z mądrości Bożej i przemyśleń św. Jana Bosko nad nią, co dotyczy wychowania człowieka. WYCHOWANIE JEST WAŻNIEJSZE OD SAMEGO ZACHOWANIA ŻYCIA FIZYCZNEGO. Dzisiaj korzystamy z pewnych myśli, które towarzyszą nam w świecie w tej dziedzinie: jak chociażby o szacunku dla człowieka (płynie ze stworzenia nas na podobieństwo Boga), trosce o to by niepotrzebnie nie poranić dzieci, czasem wręcz je nie zgorszyć, aby były bezpieczne (duchowo i fizycznie). Proponuję zastanowienie się nad systemem prewencyjnym wychowania (czyli zapobiegającym występkom i pogubieniu) i tworzącym dobre podstawy pod mocną osobę, pełną życia, jako propozycji dla Waszych rodzin. Oparty jest o sprawdzony system św. Jana Bosko, wielkiego przyjaciela dzieci i młodzieży.  Potem zajrzymy jeszcze do św. Jana Chryzostoma na temat wychowania. Gdybyście mieli jakieś pytania, proszę pisać mailem na parafię lub dzwonić.

  1. Na czym polega System prewencyjny i dlaczego powinno mu się dawać pierwszeństwo

Istnieją dwa systemy, jakie zawsze stosowano w wychowaniu młodzieży: prewencyjny i represyjny. System represyjny polega na tym, że podwładnym ogłasza się prawo, a potem patrzy się tylko, by wykryć przestępców i w razie potrzeby wymierzyć zasłużoną karę. Według tego systemu słowa i postawa przełożonego powinny być zawsze surowe, a nawet groźne, a sam przełożony powinien unikać wszelkiej zażyłości z podwładnymi.

 

Dyrektor dla dodania sobie powagi powinien rzadko przebywać między podwładnymi i zjawiać się przeważnie wtedy, gdy chodzi o zagrożenie karą lub jej wymierzenie. Ten system jest łatwy, mniej uciążliwy, a nadaje się zwłaszcza w wojsku i wśród ludzi dorosłych i rozsądnych, którzy już sami powinni umieć rozeznać i zapamiętać to, co jest zgodne z prawem i przepisami.

 

Zupełnie inny i powiedziałbym wprost przeciwny jest System prewencyjny. Polega on na tym, że podwładnych zaznajamia się z przepisami i regulaminem zakładu, a następnie roztacza się nad nimi taką opiekę, że wychowankowie znajdują się zawsze pod czujnym okiem dyrektora lub asystentów, którzy jako kochający ojcowie przemawiają do nich, w każdej okoliczności służą im za przewodników, udzielają rad i upominają z dobrocią, co jest równoznaczne z postawieniem wychowanków w niemożności popełnienia wykroczeń.

System ten opiera się całkowicie na rozumie, religii i dobroci; dlatego wyklucza kary surowe i stara się nie stosować nawet kar lżejszych. Wydaje się, że temu Systemowi należy dać pierwszeństwo dla następujących racji:

 

  1. Wychowanek ostrzeżony w porę nie czuje się poniżony z powodu popełnionych uchybień, jak to bywa, kiedy się o nich donosi przełożonemu. Nie oburza się na otrzymane uwagi, ani na zagrożoną lub wymierzoną karę, ponieważ .towarzyszy temu uprzednie przyjacielskie upomnienie, które karę uzasadnia, owszem pozyskuje serce wychowanka tak, że ten uznaje jej potrzebę i niemal jej pragnie.

 

  1. Bardzo istotną przyczyną jest żywość chłopca, który w jednej chwili zapomina o przepisach dyscyplinarnych i karach grożących za ich przekroczenie. Dlatego chłopiec często staje się winnym i naraża się na karę, nad którą się nigdy nie zastanawiał, a może wcale o niej nie pamiętał w danej chwili i byłby jej z pewnością nie popełnił, gdyby na czas przestrzegł go jakiś głos przyjacielski.

 

III. System represyjny może zapobiec nieporządkom, lecz z trudnością uczyni lepszymi winowajców. Zauważono, że chłopcy nie zapominają o karach otrzymanych i najczęściej żywią w sercu urazę i pragnienie zrzucenia z siebie jarzma, a nawet wywarcia zemsty. Wydaje się czasem, że sobie nic nie robią z kary, lecz kto śledzi dalsze ich postępowanie, przekonuje się, jak straszne są wspomnienia młodości: chłopcy łatwo zapominają o karach wymierzonych im przez rodziców, lecz bardzo trudno o karach wymierzonych im przez wychowawców. Bywały wypadki, że niektórzy w starości pomścili w brutalny sposób pewne kary, otrzymane słusznie w okresie swego wychowania. Przeciwnie, System prewencyjny czyni z wychowanka przyjaciela, ukazując mu w osobie asystenta dobroczyńcę, który go ostrzega, pragnie uczynić dobrym, uchronić od przykrości, kar i zniesławienia.

 

  1. W Systemie prewencyjnym upomina się wychowanka w taki sposób, że wychowawca może zawsze przemawiać do niego głosem serca, tak w okresie wychowania, jak i później. Wychowawca, pozyskawszy sobie raz zaufanie wychowanka, będzie mógł wywierać na niego wielki wpływ: doradzać mu, upominać go i strofować nawet wtedy, gdy wychowanek znajdzie się na stanowisku. Dla tych i wielu innych powodów wydaję się, że System prewencyjny powinien mieć pierwszeństwo przed represyjnym.

  Oczywiście do dzieci, trzeba wziąć pod uwagę młodszy wiek, i tzw. psychologię dziecka. Po niżej przedstawiam bardzo praktyczny tekst pozwalający spojrzeć z miłością i realnie na dziecko, które ma być wychowywane. Znajdziecie tutaj też praktyczne myśli.

 

Święty Jan Chryzostom

Wychowywanie dzieci

            Gdy dziecko się urodzi, cały wysiłek obraca ojciec nie na to, jak jego życiową drogę skierować ku dobru, lecz jak je ład­nie ubrać i przyo­blec w złote ozdoby.

Dlaczego tak czynisz, człowiecze?

Może sam o to się starasz, ale po co do tego zła przyzwycza­jasz dziecko, które jeszcze tego nie rozumie? Po co mu wkła­dasz klejnoty na szyję?

Aby dziecko wychować potrzeba dzielnego wychowawcy a nie złota! Pozwalasz chłopcu, by mu rosły długie włosy, upodab­niasz go do dziewczyny i osłabiasz siłę jego chłopięcej natury, rozbudzasz w nim wcześnie pragnienie złota i przywiązania do niepotrzebnych rzeczy. Po co mu przymnażasz pokus?

Czemu go wychowujesz do miłości świata? Wielu też daje chłopcom złote ozdoby nawet dla uszu. Oby i dziew­częta unikały tego! A wy przyzwyczajacie do tych zdrożności nawet chłopców.

 

            Może kto będzie się śmiał z moich słów, uważając te sprawy za błahe.

Nie są one jednak błahe, ale ważne.

Jeśli dziewczyna przyzwyczaiła się w pokoju matczynym do kobie­cych ozdób, po opuszczeniu domu stale będzie przykrą dla męża i spowoduje mu więcej kłopotów, niż poborcy podat­ków.

Już wam powiedziałem: zepsucia świata nie można dlatego usunąć, bo nikt nie zwraca uwagi na dzieci. Nikt nie mówi do nich o dziewic­twie, czystości, pogardzie bogactw i sławy, przy­kazaniach Bożych, które nam podaje Pismo Święte.

 

            Jeśli dzieci od młodości wzrastać będą bez pouczenia, cóż z nich będzie?

Jeśli od wczesnego dzieciństwa do starości wychowywani po­padają w grzechy, ileż złego uczynią ci, których ucho od mło­dości przyzwy­czaiło się do mów światowych!

Ileż starania dokładają wszyscy, aby dzieci wykształcić w sztu­ce, nauce i wymowie, a nikt nie dba o wyćwiczenie duszy!

 

            Nie przestanę was upominać, prosić, zaklinać, abyście prze­de wszystkim wychowali dobrze dzieci. Jeśli kochasz dziecko, okaż to czynem. Otrzymasz za to nagrodę. Posłuchaj, co mówi św. Paweł: “Jeśli dzieci trwać będą w wierze, miłości, świętości i skromności”[1]. Mając wiele grzechów na sumieniu, przez jedno możesz je zmazać: Wycho­waj żołnierza dla Chry­stusa!

Nie mówię: Wstrzymaj syna od małżeństwa, poślij go na pusty­nię i każ mu zostać mnichem. Prawda – chciałbym, aby wszyscy żyli jak mnisi. Ale to wygląda za surowo, nie zmuszam więc do tego.

Wychowaj żołnierza dla Chrystusa!

Naucz też syna również w świecie od młodości wieść życie w bojaźni Bożej!

 

Dusza dziecka

            Gdy dobre zasady zapadną w serce, nikt nie potrafi ich wy­rwać. Umocnią się one, jak zastygła pieczęć na miękkim wo­sku. Dziecko jest pełne wstydu i szacunku, boi się wszystkiego, nawet twego wi­doku i głosu. Wykorzystaj swą powagę dla do­brego. Ty najpierw będziesz miał pociechę, mając dobrego syna, a także radość będzie dla Boga. Pracujesz dla siebie.

 

            O perłach powiadają, że wyniesione z głębin morza na światło dzienne wyglądają jak krople wody. Doświadczony łowca pereł bie­rze krzepnącą kroplę do własnej ręki i obraca ją w dłoni, aż się zaokrą­gli i zastygnie. Gdy stwardnieje, nie zmie­ni już potem wy­glądu.

To, co jest miękkie, może jeszcze przybrać kształt inny, nie ma bowiem jeszcze stwardniałej formy i łatwo daje się zmienić w inną postać. Co jednak raz stwardniało, pozostanie takie i nie da się już ukształtować inaczej.

 

            Jak malarze nad obrazem i rzeźbiarze nad posągiem pra­cują z wielkim wysiłkiem, tak i wy – ojcze i matko – musicie włożyć wiele starania w wychowanie swoich dzieci, tych po­dziwu godnych obra­zów.

Malarze ustawiają tablicę i dzień za dniem wodzą pędzlem według potrzeby, podobnie gorliwie pracują rzeźbiarze, usuwa­jąc to, co zby­teczne, uzupełniając braki.

Tak i wy rodzice, jak wykonawcy pięknych posągów, musicie wkła­dać wszystek trud, aby swe dzieci wychować na piękne obrazy Boga.

Usuwajcie to, co niepotrzebne, uzupełniajcie braki, z dnia na dzień baczcie na skłonności swych dzieci, na dobre, by je roz­wi­jać, na złe, by je wykorzeniać.

Poskramiajcie pilnie ducha nieczystości, bo zmysłowa rozkosz przy­nosi duszy młodych największe pokusy. Zanim jeszcze dzieci odrzucą złą skłonność, nauczcie ich trzeźwości, czuj­ności, gorliwości w mo­dlitwie, przyzwyczajajcie je czynić znak krzyża przed każdym słowem i czynem.

 

Dusza jest miastem

             Pomyśl, że jesteś królem, który ma rządzić państwem – duszą dziecka.

Dusza rzeczywiście jest państwem.

W państwie mieszkają różni ludzie: złodzieje i uczciwi, pra­cowici i tacy, którzy czynią to, co im wpadnie do głowy.

Podobnie i w duszy są przeróżne myśli i uczucia. Jedne walczą z nie­prawością – jak żołnierze w mieście;

drugie troszczą się o wszystko, co dotyczy ciała i mieszkania – jak urzędnicy w miastach.

Jeszcze inne wydają zarządzenia – jak rozpasani ludzie, inne mówią skromnie – jak czyści.

Jedne lubią miękkie życie – jak dzisiejsze kobiety; inne paplają bzdury – jak dzieci.

Jedne dają rozkazy niewolnikom – jak zarządcy domu; inne są szla­chetne, jak wolni.

 

            W mieście trzeba praw dla usunięcia złych, a zostawienia, do­brych, by źli nie zdobyli wyższości nad dobrymi. Jeśli prawo nie trzyma złodziei w strachu, żadna własność nie jest bez­pieczna; jeśli żołnierze obrócą swą wściekłość przeciw obywa­te­lom, zginie wszy­stko; jeśli każdy przekracza granice i kaleczy prawo drugich, upadnie porządek.

Podobnie jest w życiu dziecka.

            Miastem jest dusza dziecka; miastem nowozałożonym i nowo­zbudowanym, miastem które w swe mury przyjmuje za obywa­teli obcych osadników, z których jeszcze żaden nie prze­żył wiele.

Takimi ludźmi nie jest trudno rządzić. Ci zaś, co przyzwyczaili się do grzesznego życia, a tak jest ze starcami, niełatwo się na­wracają, choć i dla nich jest to możliwe, jeśli mają dobrą wolę.

Młodzi natomiast łatwo poddadzą się prawom.

            Daj więc prawa twojemu miastu i mieszkającym w nim obywate­lom, prawdziwe surowe prawa. Zapewnij też bojaźń przed prawem, gdy je przekraczają. Nic bowiem nie znaczą prawa, jeśli je można bezkarnie przekraczać.

            Ustanów więc prawa! I bacz uważnie!

Bo dla dobra całego świata ustanawiamy przepisy. Zakładamy dziś miasto; niech więc będą wały i bramy – cztery zmysły;

ciało niech będzie murem. Bramami miasta są oczy, język, słuch, węch i jeśli chcesz, również dotyk.

Przez te bramy wchodzą i wychodzą obywatele, to znaczy przez te bramy wchodzi zguba i błogosławieństwo w życie duszy.

 

Pierwsza brama do duszy: język

            Przystąpmy do pierwszej bramy, która najbardziej na to miano zasługuje – do bramy mowy.

Przede wszystkim sporządźmy tu drzwi i zamek, nie z drzewa, ani żelaza, lecz ze złota. Złote bowiem jest miasto, które budu­jemy, i nie ludzie, lecz sam Król wszechrzeczy ma w nim za­mieszkać.

W ciągu naszej mowy dowiecie się też, jakie miejsce wybie­rzemy na zamek królewski.

Sporządźmy więc drzwi i zamek ze złota – to jest święte słowo Boże, o którym mówi prorok: “Słowa Boże są słodsze nad miód mym ustom”[2], “pożądliwsze nad złoto i szlachetny ka­mień”[3]. Uczmy dzieci, by je ciągle miały na ustach, również w drodze, nie bezmyśl­nie, lecz z zastanowieniem się, nie tylko czasem, lecz zawsze.

Drzwi niech nie będą obłożone tylko płatkami złota, lecz całe ze złota i opatrzone zamknięciem z drogiego kamienia. Krzyż Pański niech będzie zamkiem drzwi, cały z drogich kamieni i zasunięty poprzez ich skrzydła. Skoro drzwi zrobiono ze złota i dorobiono zamek, winni przechodzić przez tę bramę tylko godni obywatele. Co chcę przez to powiedzieć?

Nauczmy dzieci wypowiadać tylko przystojne i pobożne słowa. Do­konajmy surowego wyboru, aby się nie dostali źli i zepsuci ludzie do dobrych obywateli tzn. obraźliwe słowa, obelżywe mowy, nieod­powiednie żarty, wyrzućmy z miasta wstrętnych, światowych, rozpa­sanych osadników.

Niech nikt nie przechodzi przez tę bramę, jeno sam Król; niech stoi ona otworem dla Niego i Jego świty, wedle słów psalmu: “To jest brama Pana, sprawiedliwi niech przez nią przejdą”[4] i według słów świętego Pawła: “Słowo zbudowania, aby zba­wienne było słuchającym”[5]. Niech otwiera dziecko usta dla dzięk­czynienia i świętych hymnów, niech mówi zawsze o Bogu i o filozofii wzniosłego życia.

            Jak tego potrafimy dokonać? Jak je tego nauczymy?

Jeśli surowo będziemy oceniać jego mowy. Dziecko daje się łatwo pokierować. Nie walczy jeszcze o złoto i sławę – bo jest dzieckiem. Nie walczy o żonę i dziecko, o dom, i nie ma spo­sobności obrażać i lżyć drugich – najwyżej przyjdzie się mu pokłócić z rówieśnikami.

            Zwróć więc czasem dziecku uwagę, by nikomu nie spra­wiało przykrości, nikogo nie obrażało, nigdy nie przysięgało i unikało wszelkiej kłótni.

Gdy zobaczysz, że przekracza nakaz, ukarz je, już to surowym spojrzeniem, już to energicznym upomnieniem, już to ostrą na­ganą podziałaj na jego ambicje, daj mu nadzieję nagrody.

Nie karz często biciem i nie przyzwyczajaj się do tego sposobu wy­chowania. Dziecko ustawicznie bite uczy się gardzić biciem, a gdy to zajdzie za daleko, wszystko będzie daremne. Dziecko winno bać się, ale nie winno być bite; można mu grozić pasem, ale nie należy bić nim; i groźby nie należy w czyn wprowa­dzać…

Jeśli twa surowość sprowadziła poprawę, zaprzestaj jej nieco. Natura nasza potrzebuje też łagodności.

            Naucz dziecko skromności i miłości dla ludzi. Gdy widzisz, że niegrzecznie się odnosi do innych, nie puszczaj tego płazem, lecz ukarz je. Widząc, że mu nie wolno obrażać innych, tym więcej będzie strzec, by tego nie czynić względem równego sobie.

Zamknij mu też usta przed złą mową. Gdy widzisz, że oczernia kogoś, każ mu milczeć i myśleć o własnych błędach.

            Zwróć uwagę i matce, aby dała chłopcu te same nauki, również wychowawcom i opiekunom. Niech strzegą i uważają, aby żadne złe słowo nie wymknęło się z ust syna i nie przeszło przez złotą bramę.

            Wtedy pierwsza brama staje się godna Pana, gdy dziecko nie wypowie nic nieprzyzwoitego, obraźliwego, nierozumnego, lecz słowa godne Pana.

Jeśli wojskowi biorą swych synów już od dziecka do wojska, uczą ich napinać łuk, nosić płaszcz żołnierski i dosiadać konia i młody wiek nie stanowi żadnej w tym przeszkody, to o ileż wcześniej żołnierze niebieskiego Pana winni nosić królewską ozdobę.

Naucz więc syna chwalić Pana w psalmach, aby nie miał czasu i ochoty do brzydkich piosenek i złych rozmów.

            Niech w ten sposób pozostanie w porządku pierwsza brama ra­zem z wybranymi obywatelami, którzy nią przechodzą. Złych zaś zaduśmy w murach, jak to czynią pszczoły z trut­niami, nie pozwa­lając im wychodzić i brzęczeć.

  

Druga brama do duszy: słuch

            Przejdźmy teraz do drugiej bramy. Do jakiej?

Do tej która się znajduje blisko pierwszej i ma z nią wiele wspól­nego. Myślę o słuchu. Tam wychodzą obywatele z ze­wnątrz i żaden nie wchodzi – tu przychodzą z zewnątrz i żaden nie wychodzi.

Obie bramy są ze sobą spokrewnione i związane.

Jeśli żaden zły i niecny człowiek nie przekroczy progu wej­ś­ciowej bramy, to zaoszczędzona będzie przez nich i brama wyjściowa. Kto nie słucha niczego złego i nieprzyzwoitego, ten też nic złego nie powie.

Jeśli jednak pierwsza brama przed każdym nicponiem stanie otwo­rem, to i druga ulegnie zbezczeszczeniu i wszystko po­padnie w za­mieszanie.

            Niech więc nie słyszą dzieci niczego niestosownego od ni­kogo. Należy strzec dzieci, jak kwiaty, które potrzebują wiele opieki, póki są młode i delikatne. Winniśmy im poszukać do­brych opiekunów, aby od początku miały solidny fundament i nie słyszały nic złego.

            Nie powinny dzieci słyszeć złych mitów i bajek.

“Zakochali się – jest takie opowiadanie – syn cesarski i mała siostra uczynili to i owo”. Nie mogą dzieci takich rzeczy sły­szeć. Niech za to sły­szą inne historie, łatwe i proste opowiada­nia.

Tylko wypróbowani winni pomagać w kształtowaniu Bożego obrazu. Gdybyśmy byli budowniczymi i mieli dom budować dla pana, czyż nie byłoby rzeczą nierozsądną wciągać do budowy wszystkich bez różnicy? Mamy zbudować miasto Królowi nie­bios, w którym za­mieszkają dobrzy obywatele; tego ważnego dzieła nie możemy powie­rzyć komu bądź bez różnicy.

Tylko odpowiedni domownicy mogą w tym pomagać. Jeśli nikt z nich nie nadaje się, należy szukać za zapłatą człowieka szla­chetnego i jemu powierzyć wychowanie.

 

Opowiadanie o Kainie i Ablu

            Niech zatem nie słyszy dziecko takich bajek. A gdy się zmęczy nauką, opowiedz mu coś z historii świętej – bo jego umysł chętnie przyjmuje dzieje lat dawnych i zapomina przy tym o dziecinnych za­bawkach. Wychowujesz przecież filozofa, żołnierza i obywatela nieba.

Opowiedz mu zaś w ten sposób: “Na początku miał ojciec dwóch sy­nów; oni byli braćmi”.

Zatrzymawszy się nieco, mów dalej: “Mieli też jedną matkę.

Pierwszy był starszy, drugi młodszy. Starszy był rolnikiem, młodszy pasterzem. Ten prowadził trzodę codziennie na past­wisko i nad je­zioro”.

Musisz opowiadanie trochę zabarwić, aby zachwyciło dziecko, a jego umysł się nie zmęczył.

“Starszy brat zasiał zboże i zasadził drzewa. Pewnego dnia po­sta­nowili obydwaj oddać cześć Bogu.

Pasterz wyszukał najpiękniejszą owieczkę i złożył ją Panu w ofie­rze”.

Czyż takie opowiadania nie są lepsze, niż bajki o baranie ze zło­tym runem?

Tylko opowiadaj żywo i interesująco! Zywe opowiadanie od­działuje dobrze, jeśli nie zawiera fałszu, lecz tylko uwypukla myśl i Pisma Świętego.

“Gdy ofiarował Bogu dary, natychmiast spadł ogień z nieba i porwał dar ofiarny, i położył na ołtarzu niebieskim.

Nie tak czynił brat starszy. Odszedł i najlepsze z tego, co wy­praco­wał, zostawił w domu, a Bogu przyniósł na ofiarę to, co pośledniej­sze. Nie przyjął tego Bóg, lecz odwrócił się i ofiara pozostała na ziemi; przyjął zaś tamtą ofiarę. Jak gospodarz po­stę­puje z zarząd­cami ma­jątku przy oddawaniu plonów, że z jednego jest zadowolony i wpro­wadza go do domu, drugiemu zaś każe zostać na polu, tak też po­stępuje Bóg z obu braćmi”.

Cóż się stało dalej?

“Zasmucił się brat starszy, upokorzony i odepchnięty. Wtedy Bóg rzekł do niego: Czemu to jesteś smutny? Czyż nie wiesz, że składałeś ofiarę Bogu? Czemu mnie obraziłeś i ofiarowałeś mi gorsze plony roli?”

Jeśli chcesz jeszcze lepiej opowiedzieć mów dalej: “Ten nie mając co odpowiedzieć zamknął się w sobie”.

Albo jeszcze dodaj: “Oniemiał”.

“Potem gdy zobaczył swego młodszego brata, rzekł do niego: Pójdziemy w pole. I starszy rzucił się podstępnie na swego brata i zabił go. Myślał, że Bóg tego nie widzi.

Lecz Bóg przyszedł i mówi: Gdzie jest twój młodszy brat? Ten od­powiedział: Nie wiem, czyż jestem stróżem mego brata? Rzekł wtedy Bóg: oto krew twego brata woła do mnie z ziemi”.

Niech i matka siedzi przy tym, gdy dusza dziecka kształci się przez takie opowiadanie, niech i ona pomaga i potwierdza słowa.

“Cóż się stało potem? Zabitego brata przyjął Bóg do nieba, choć umarł na ziemi, żyje dalej w niebie”.

Dziecko przyjmuje też naukę o zmartwychwstaniu. Również gdy w mitach bogów opowiada się coś niedorzecznego np. “uczynił ją półboginią” – dziecko w to wierzy. Nie rozumie wprawdzie, czy jest półbogini, a wie tylko, że jest coś wyż­szego niż człowiek, i podziwia opowiadanie. Tym więcej będzie słuchać z wiarą opowiadania o zmartwychwstaniu i słów: “Jego dusza wzięta została do nieba”. “Pierwszego zaraz wziął Bóg do nieba, bratobójca żył jeszcze długie lata w bojaźni i drżeniu, doznając wiele nieszczęść i ponosząc karę dzień po dniu”.

Przedstaw karę dobitnie: “Usłyszał z ust Bożych: wzdychając i drżąc będziesz żył na ziemi”[6]. Nie rozumie wprawdzie dziec­ko, co to zna­czy.

Ale powiedz tak: “Stoisz przed swym nauczycielem, z bojaźnią przed zasłużoną karą, strach i trwoga przechodzi twe ciało. Tak i on żył wszystkie dni swego żywota, gdyż zgrzeszył prze­ciw Bogu”.

 

            Wystarczy tego opowiadania dziecku.

Przedstaw mu to w jeden wieczór przy stole. Innym razem może to uczynić matka. Jeśli już więcej razy słyszało, zapytaj je: “Opowiedz mi tę historię”. Niech sobie poczytuje za zasz­czyt, że może opowiedzieć. Jeśli zapamiętało, podaj mu zasto­sowanie praktyczne. W sercu, które przyjmuje świętą historię, dojrzewają już wprawdzie przed wyjaśnieniem zbawienne owoce, ale dobrze, jeśli też dołączysz praktyczne zastosowa­nie: “Widzisz, jak złą rzeczą jest zazdrość brata! Widzisz, jak złą rzeczą mniemać, iż można ukryć się przed Bogiem. Bóg wszystko widzi, również to, co się dzieje w skrytości”.

Jeśli tę prawdę wpoisz dziecku, nie będzie już ono potrzebo­wało wy­chowawcy. Bojaźń Boża pozostanie w jego duszy i będzie mocniej­sza, niż bojaźń przed wychowawcą.

 

            Nie przestań na tym, lecz zaprowadź dziecko do kościoła, zwłaszcza po przeczytaniu tego opowiadania. Zobaczysz, jak będzie się cieszyć i radować, iż już zna to opowiadanie, któ­rego inni muszą się dopiero uczyć.

 

            Można jeszcze z opowiadania wysnuć inne zastosowanie. Niech dziecko dowie się od ciebie, iż nie należy się smucić, gdy nas spotka krzywda. Tego uczy już śmierć młodszego brata. Ponieważ był po­bożny i dobry, wziął go Bóg po śmierci do nieba.

 

Moi kochani, do dzieła, przygotowanie do I Komunii Świętej, to wychowanie solidne najpierw do pięknego człowieczeństwa. Do spotkania, z Bożym błogosławieństwem, ks. Proboszcz. PS. Pozdrawiam też wszystkie wasze dzieciaki 🙂

[1] por. 1 Tym 2,15

[2] por. Ps 118,103

[3] por. Ps 18,11

[4] por. Ps 117,20

[5] por. Ef 4,29

[6] por. Rdz 4,12