Dzisiaj (22 X) rozpoczynamy trwające 33 dni przygotowania do osobistego poświęcenia się Chrystusowi przez Maryję, a akt oddania będzie miał miejsce 26 XI w uroczystość Chrystusa Króla. Można się jeszcze dołączyć, stosowne materiały na stronie internetowej. Książki będą do odebrania w zakrystii od przyszłej niedzieli (29.X). Kolejne spotkanie w sobotę 4 XI po Mszy Świętej wieczornej (godz. 18.45). Następne 9 i 16 XI o tej samej godzinie

 

Droga Maryi

33-dniowe rekolekcje przygotowujące do oddania swojego życia Panu Jezusowi przez Maryję w Niewolę Miłości, w duchu św. Ludwika Marii Grignion de Montfort

                                          

Fundacja Tota Tua,  totatua.org

Wstęp

 

„Ach, cóż za przedziwne to dzieło! Proch przemienia się w światłość, brud w czystość, grzech w świętość, stworzenie w Stwórcę i człowiek w Boga! O, zaprawdę, dzieło godne podziwu, powtarzam, ale i dzieło trudne samo w sobie, i dla samej tylko natury ludzkiej niemożliwe. Jedynie Bóg, udzielając łaski przeobfitej i nadzwyczajnej, może doprowadzić owo dzieło do końca; a przecież nawet stworzenie całego świata nie jest równie wielkim jak to arcydziełem…

Twoim najpewniejszym powołaniem jest zdobycie świętości Bożej(1 P 1,16). Ku niej powinny zmierzać wszystkie twoje myśli, słowa i uczynki, twoje cierpienia i wszystkie dążenia twojego życia; inaczej opierać się będziesz samemu Bogu, nie czyniąc tego, do czego On cię stworzył i obecnie zachowuje.

Cóż więc uczynisz, Duszo? Jakie środki wybierzesz, żeby wznieść się tam, dokąd cię Bóg wzywa?”.

św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, Tajemnica Maryi, 3–4

 

Rekolekcje „Droga Maryi” to zaproszenie do przygody, która może zmienić Twoje życie. Naprawdę! Wiele osób doświadczyło przemiany przez wejście na tę drogę. Odnaleźli swoje miejsce w Sercu Boga. Ty też możesz odnaleźć na nowo ścieżkę do Pana, radość i pokój. Bóg jest dobry, kocha Cię i chce przemieniać. To Jego plan, który On sam dla Ciebie przygotował. On widzi Twoje zmaganie, walkę, nieporadność, kończącą się cierpliwość i frustracje. I chce na to odpowiedzieć. On Jest dobry i daje Ducha Świętego, który pozwala zrozumieć prawdy ukryte w sercu Boga. Czasami szukamy rzeczy spektakularnych, a Bóg chce do nas przychodzić w bardzo prosty sposób. Wołaj: Boże, przyjdź do mojego życia i przemień mnie!

Zachęcam Cię do wejścia z ufnością i otwartością na tę drogę. Pragnienie zmiany, które w sobie nosimy, odwołuje się do niej głęboko zakorzenionego pragnienia szczęścia. W każdym z nas są różne pragnienia, czasami sprecyzowane, a czasami chaotyczne – czasami jest nam łatwiej je określić, a czasami trudniej. Pragnienie, które jest w nas, pokazuje nam przestrzeń pustyni. A na pustyni najbardziej pragnie się wody. Ale często jest tak, że w spełnianiu naszych oczekiwań znajdujemy jedynie chwilowe ukojenie, a ich przemijalność pokazuje nam, że potrzebujemy czegoś więcej. Można próbować potem szukać kolejnych wrażeń, ale mądrość polega na dostrzeżeniu, że one też mogą przeminąć i pułapką byłoby nieustanne szukanie doznań. Potrzebujemy więc czegoś, co będzie mogło nas nasycić i nie przeminie. Gdzie możemy tego szukać? Odpowiedź na to znajdujemy w słowach Chrystusa, który mówi do nas tak, jak do Samarytanki: „O, gdybyś znała dar Boży i [wiedziała], kim jest Ten, kto ci mówi: “Daj mi się napić”, to prosiłabyś Go, a dałby ci wody żywej. […] Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem tryskającym ku życiu wiecznemu” (J 4,10b.14).

Otrzymujesz właśnie zaproszenie do tego, żebyś odkrył źródło Wody Żywej. Tą, która daje Ci to zaproszenie jest Maryja, Matka Boga i Twoja Matka. Ona sama zaprasza Ciebie na te rekolekcje. Gdzie jest ta woda? Jak jej szukać? W Słowie Bożym na każdy dzień, w rozważaniach, w modlitwie, w głosie Kościoła. To szczególne zaproszenie na kolejne 33 dni Twojego życia. Podejmij ten trud, bo docenisz tylko to, co zrodzi się w trudzie i w bólu. Nie cenimy tego, co otrzymujemy zbyt łatwo. Chcesz się dokopać do tego źródła w Tobie? Dziś jest dzień podjęcia pierwszej decyzji – o wejściu na tę drogę.

Rekolekcje to szczególny czas działania Boga. Nie dlatego, że Bóg mówi głośniej, bo On cały czas mówi do nas tak samo, ale dlatego, że my bardziej jesteśmy otwarci na słuchanie Jego głosu. To trochę tak, jak z falami radiowymi. Przez Twój pokój przelatują fale radiowe, ale nie słyszysz ich, jeśli nie ma odpowiedniego odbiornika. Gdy włączysz radio i nastawisz na odpowiednią częstotliwość, to nagle okazuje się, że można usłyszeć to, czego przed chwilą się nie słyszało. Tym odbiornikiem jest nasze nastawienie serca. Bóg chce do Ciebie mówić w tym czasie bardzo szczególnie. Będzie mówił przez Słowo Boże, głos Kościoła, głos sumienia, głos Twojego powołania, Twoje pragnienia, natchnienia, sytuacje życiowe, wydarzenia, a nawet przez niepowodzenia. Potrzebujemy wejść do szkoły serca Maryi, która rozważała wszystko w swoim sercu i nieustannie pytała: Boże, co chcesz mi przez to powiedzieć. O takie nastawienie chodzi. To otwarte serce pozwala dostrzec Boga, który przychodzi często w najprostszych sytuacjach naszego codziennego życia. I nagle odkrywamy, że On jest przy mnie, prowadzi mnie, dostrzegam znaki Jego obecności.

Rekolekcje to czas łaski. Tu nie chodzi tylko o nasze staranie, ale przede wszystkim o świadomość, że na ten czas Bóg dał nam szczególną łaskę odnowy i przemiany. To On uprzedził już Ciebie swoją łaską, zanim zdecydowałeś się podjąć te rekolekcje, bo Bóg wie czego potrzebujesz. I nie chodzi o to, czego nowego możesz się dowiedzieć. Bóg nie chce, żebyś miał o Nim tylko teoretyczną wiedzę. Podobnie gdy widziałeś jakiegoś aktora czy polityka, możesz wtedy pomyśleć: „znam go”, to znaczy „mam o nim pewną wiedzę, widziałem go już tyle razy, pamiętam, co mówił”. Taka wiedza daje pewną znajomość człowieka. Ale w sposób zupełnie inny zna go jego żona, która od wielu lat żyje z nim z na co dzień, jedzą razem posiłki, wyjeżdżają na wakacje, rozmawiają, piją kawę, spędzają ze sobą bardzo dużo czasu. Ona zna go z życia. Z Bogiem jest podobnie – On nie chce, żebyś miał o Nim tylko jakąś wiedzę. On chce, żebyś znał Go z życia.

To, co znajdziesz w tych rekolekcjach, jest jedynie wprowadzeniem w duchowość oddania. Tu nie chodzi o jednorazowy akt oddania się Maryi, ale o to, aby uczyć się, jak żyć oddaniem w codzienności. Te rekolekcje mają nauczyć nas pewnych wewnętrznych postaw, które będą się przejawiały w naszej codzienności. Sam akt oddania oznacza to, że na drodze mojego chrześcijańskiego wzrostu i upodabniania się do Chrystusa, chcemy całkowicie zależeć od Maryi, bo to jest droga najskuteczniejsza. Treści, z którymi spotkasz się w czasie tych rekolekcji, nie są po to, aby je jednorazowo przeżyć albo „wiedzieć”, że tak jest, ale po to, by w taki sposób żyć każdego dnia. Możesz często wracać do tych treści, by sobie je przypominać, aktualizować, odświeżać, by na nowo odkrywać i coraz bardziej świadomie iść tą drogą razem z Maryją w duchu św. Ludwika Marii Grignion de Monfort.

Najbliższe 33 dni to zaproszenie, aby odkrywać jak kochający Bóg jest przy Tobie w twojej codzienności. To zaproszenie nie tylko do tego, aby intelektualnie odkrywać prawdy Boże, ale też do tego, by w szczególny sposób przyjąć Boga do swojego życia i żyć Nim na co dzień. Czas tych rekolekcji to czas odkrywania szczególnych łask, które podarował Ci Bóg. To czas odkrycia najbezpieczniejszej i najpewniejszej drogi do Boga z Maryją, Matką Chrystusa, Oblubienicą Ducha Świętego, z Twoją Matką!

 

Plan dnia rekolekcyjnego

  1. Przeczytaj rozważanie przeznaczone na dany dzień.
  2. Kwadrans modlitwy osobistej. Jeżeli jest to możliwe to raz w tygodniu udaje się na tę modlitwę przed Najświętszy Sakrament.
  3. Tajemnica różańca świętego. W danym dniu wybierz do modlitwy tę tajemnicę, którą jest najbliższa temu, co właśnie przeżywasz.

 

 

 

12 DNI – WYZBYCIE SIĘ DUCHA TEGO ŚWIATA

 

„(…) powinni przynajmniej przez dwanaście dni pracować nad tym, by wyzbyć się ducha tego świata, sprzecznego z Duchem Jezusa Chrystusa”.

św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, 227

 

Wprowadzenie

Na samym początku starajmy się zrozumieć, w jakim położeniu się znajdujemy. Można zobrazować to w następujący sposób: pierwsi ludzie, żyjąc w raju, funkcjonowali w atmosferze Bożego Ducha, byli przez całą dobę nieustannie zanurzeni w Bogu, oddychali Nim, On przenikał ich całych. Jednak po grzechu zmieniła się także atmosfera, w której żyli ludzie. Poza rajem inne było już ich środowisko naturalne. Musieli mierzyć się z konsekwencjami własnych grzechów, cierpieniem, śmiercią, oddaleniem od Boga. Można powiedzieć, że to był „duch tego świata” – pewna przestrzeń, w której człowiek żyje w oddzieleniu od Boga, gdzie sam musi sobie radzić ze wszystkimi trudnościami, które go spotykają. I właśnie w taką naszą rzeczywistość wszedł Chrystus – w świat, który jest dotknięty grzechem.

W przededniu męki, śmierci i zmartwychwstania, podczas swojej modlitwy do Ojca, Chrystus wypowiedział takie słowa: “Ja im przekazałem Twoje słowo, a świat ich znienawidził za to, że nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego. Oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą. Jak Ty Mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem” (J 17,14–18). „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16). A co zrobił ten świat z Synem Bożym? Ukrzyżował Go. Taka jest miłość Boga. I taka jest odpowiedź świata. Chrystus umarł i zmartwychwstał, wstąpił do nieba i zesłał Ducha Świętego. To wszystko otrzymaliśmy w chrzcie świętym. Przez chrzest zostaliśmy wyrwani z niewoli tego świata i staliśmy się dziećmi Bożymi. Jednak żyjąc na tym świecie jako dzieci Boże, przesiąkliśmy sposobem myślenia tego świata. Św. Jakub napisał: „Czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z Bogiem? Jeżeli więc ktoś zamierzałby być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga”(Jk 4,4). Życie w przyjaźni z Bogiem wyklucza przyjmowanie stylu i ducha świata zranionego grzechem, który jeszcze bardziej zachęca do grzechu. Potrzebujemy głębiej niż zwykle odkrywać, czym jest wielka łaska chrztu świętego. W momencie, w którym człowiek decyduje się na powrót do Boga przez decyzję oddania się Mu, odkrywa, jak bardzo jest przesiąknięty duchem tego świata. Bóg, przyjmując naszą decyzję o powrocie, chce nas obdarować pełnym błogosławieństwem i wolnością, dlatego potrzebujemy oczyszczenia ze wszystkiego, co jest jeszcze w nas z tego świata. Żyjemy nadal w tym świecie i Bóg nas do niego posyła, jednak nie mamy działać na sposób świata, lecz na Boży sposób. I każdy z nas indywidualnie potrzebuje wewnętrznie przejść tę drogę. Co to znaczy? Zło zakorzeniło się w nas głęboko – w naszych decyzjach, motywacjach, reakcjach, sposobie patrzenia. Potrzebujemy oczyszczenia naszych dusz, ponieważ wiele naszych słabości, które owocują grzechem, wynika świadomie lub nieświadomie z przyjętej mentalności świata, która jest przeciwna życiu wiary. Grzech skaził nasze wnętrza. Owocność naszego życia będzie zależała w dużej mierze od wierności i wysiłku, jaki włożymy w to, aby nie żyć duchem doczesności. Ponieważ nie można być prowadzonym jednocześnie przez ducha świata i przez Ducha Bożego. Pan Jezus mówi, że nie możemy służyć Bogu i mamonie. Jak mówi powiedzenie: z kim przystajesz, takim się stajesz. Żyjąc w świecie nasiąkamy współczesną mentalnością. To bardzo ważne, aby przyjrzeć się naszemu sposobowi myślenia, bo przecież nawrócenie to w istocie jego przemiana.

Najpierw chcemy przyjąć Dobrą Nowinę o Bogu, który nas kocha, odkupił nas, abyśmy potem jako wolni ludzie mogli podjąć walkę o to, by nie utracić tej wolności. Spójrzmy na to wszystko, co się stało w perspektywie oddania: Bóg, stwarzając świat, oddał nam władzę nad światem, oddał nam wszystko, włącznie ze swoją miłością. A my co z tym zrobiliśmy? Przez grzech oddaliśmy to diabłu, stając się niewolnikami grzechu, szatana i świata. Jednak Bóg nie pozostał obojętny na naszą niewolę grzechu. Bóg jako pierwszy oddał siebie samego Maryi. To w Niej stał się człowiekiem. Ona była Jego nowym rajem. Ona była mu w pełni oddana. Syn Boży stał się człowiekiem, zszedł na samo dno upodlenia i grzechu, choć sam grzechu nie popełnił. Ponieważ zapłatą za grzech jest śmierć, poniósł On śmierć za nasze grzechy, nabył nas swoją drogocenną krwią i oddał nas Bogu. Z wysokości krzyża oddał nam Maryję, abyśmy jak św. Jan Apostoł oddali się Jej, wzięli Ją do swojego życia, by Ona uczyła nas życia oddanego Bogu. Codziennie trzeba się uczyć od Niej oddawania naszego życia w różnych przestrzeniach, motywacjach i decyzjach. Chcemy, aby Ona była dla nas Mistrzynią życia duchowego, uczącą nas życia z Chrystusem. Ona, która spędziła z Nim 30 lat życia – poznała Go najlepiej. I jest wolą Chrystusa, w testamencie danym z krzyża, aby była naszą Matką.

Ona prowadzi nas po drogach otwierania naszych serc na Bożą miłość, abyśmy mogli odkrywać wielką łaskę chrztu świętego. Jej obecność i Imię jest dla nas osłodą! Jej czuła miłość jest naszym portem. Jej pragnienie szukania wszystkich zagubionych jest ogniem naszej gorliwości. Potrzeba nam zestrojenia serca z Niepokalanym Sercem Tej, która nigdy nie odmówiła Bogu niczego. Ona będzie prowadziła nas po drogach naszego oczyszczenia. Ona sama będzie uczyła nas uległości i zaufania na drogach, którymi codziennie prowadzi nas Bóg. Właśnie o to toczy się walka z duchem tego świata – aby nie wrócić za granicę, zza której zostaliśmy wyrwani. To cena naszej wolności. To nasze być albo nie być. Droga oczyszczenia z ducha tego świata nie zamyka się jednak w 12 dniach tych rekolekcji, chociaż wiele może się w tym czasie dokonać. Jednak istotniejsze jest to, abyśmy dowiedzieli się, jak walczyć z duchem tego świata i stali się bardziej czujni w naszej codzienności.

Istotę życia w przymierzu z Bogiem wyraził Chrystus w kazaniu na górze, w 8 błogosławieństwach. One są nowym prawem – już nie opartym na wypełnieniu przepisów, ale polegającym na odkrywaniu łaski w sytuacjach, na które ten świat nie da nam odpowiedzi. Tutaj właśnie przebiega front walki o wytrwanie przy Bogu.

Błogosławieni, o których mówi Jezus w kazaniu na górze, oznaczają szczęśliwych. Chrystus ma swoje błogosławieństwa, ale i świat ma swoje błogosławieństwa, jakże inne od tego, co mówi Chrystus. Chrystus ma swoją mądrość, ale i świat ma swoją mądrość. Św. Ludwik pisze, że: „Owa mądrość świata to całkowita uległość wobec światowych zasad i mody; to nieustanne dążenie do wielkości i uznania; ciągłe i sekretne poszukiwanie jego przyjemności i jego korzyści, nie w sposób ordynarny i krzykliwy, popełniając jakiś gorszący grzech, ale w sposób wyrafinowany, zwodniczy i dyplomatyczny; inaczej w oczach świata nie byłaby to mądrość, ale rozwiązłość. (…) Nigdy jeszcze świat nie był tak zepsuty jak teraz, ponieważ nigdy nie był tak wyszukany, tak mądry na swój sposób ani tak przebiegły. Tak zręcznie posługuje się prawdą, by podsunąć kłamstwo, cnotę, by usprawiedliwić grzech, a nawet słowami Jezusa Chrystusa, by usprawiedliwić własne słowa, że najwięksi mędrcy Boży często dają się im zwieść” (Miłość Mądrości Przedwiecznej, 75–79). Duch tego świata chce nas zwieść, oszukać i okraść z Bożego błogosławieństwa. Nikt z nas przecież nie chce być oszukiwany, dlatego przez kolejne dni pragniemy demaskować kłamstwa, którymi karmi nas mentalność tego świata, abyśmy żyli nie na sposób światowy, ale Boży. Chodzi też o to, że jeśli chcemy być w pełni chrześcijanami (tzn. podobni do Chrystusa), to musimy zapragnąć, aby nie było w nas cokolwiek ze sposobu życia tego świata, który przecież jest nieprzyjacielem Boga.

Chrystus mówi: „Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego” (J 17,15). Jest w tym już uprzedzająca łaska Boża ustrzegająca nas od złego. To ochrona przed pokusą defetyzmu i droga do zwycięstwa. „A któż zwycięża świat, jeśli nie ten, kto wierzy, że Jezus jest Synem Bożym?” (1J 5,5). I choć słowo Boże mówi, że „cały zaś świat leży w mocy złego” (1J 5,19), to ostatecznie dobra nowina polega na tym, że Chrystus zachęca nas: “Na świecie doznajecie ucisku, ale odwagi! Jam zwyciężył świat!” (J 16,33).

 

 

12 dni.

Dzień 1. Odkryj łaskę Bożej miłości

 

Modlitwa do Ducha Świętego

Duchu Święty, natchnij mnie. Miłości Boga, pochłoń mnie. Po prawdziwej drodze prowadź mnie, Maryjo, moja Matko, spójrz na mnie, z Jezusem błogosław mnie. Od wszelkiego zła, od wszelkiego złudzenia, od wszelkiego niebezpieczeństwa zachowaj mnie.

Maryjo, Oblubienico Ducha Świętego, wyproś mi łaskę odkrycia Bożej miłości. Amen!

 

Słowo Boże

„Dlatego zginam kolana moje przed Ojcem, od którego bierze nazwę wszelki ród na niebie i na ziemi, aby według bogactwa swej chwały sprawił w was przez Ducha swego, by potężnie wzmocnił się wewnętrzny człowiek. Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w miłości zakorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość, i poznać miłość Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę, abyście zostali napełnieni całą Pełnią Boga. Temu zaś, który mocą działającą w nas może uczynić nieskończenie więcej niż to, o co my prosimy czy rozumiemy, Jemu chwała w Kościele i w Chrystusie Jezusie po wszystkie pokolenia wieku wieków! Amen” (Ef 3,14–21).

 

Rozważanie

Jaki naprawdę jest Bóg? Możemy mieć różne wyobrażenia o Bogu, o tym, kim On jest. Być może różnie nam Go przedstawiano i mamy zdeformowane wyobrażenie o Nim. Czasami wtedy można myśleć, że jest jakimś dziadkiem siedzącym na chmurce, którego nie traktuje się poważnie, a jeśli mówi się o wierze, to bardziej kojarzy się to z przekonaniami starszych ludzi albo z jakąś sferą kultury czy sztuki. Zwykliśmy też myśleć, że  Bóg jest wszystkowiedzącym tyranem, przed którym nic się nie ukryje. Trzeba się Go bać i cierpieć, bo On zsyła na nas choroby i trudności. Echo takich przekonań słychać w powiedzeniu: Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy. Może być też, że myślimy o Bogu jako o egzekutorze, który ciągle nas widzi i wzbudza lęk przed karą. Ostatecznie może być także niedostępny, gdzieś daleko, albo być jakąś bliżej niesprecyzowaną, niezainteresowaną mną energią. Zatrzymaj się i pomyśl o tym przez chwilę. Czy nie ma echa tych wykrzywień w twoim sercu?

To są różne karykatury Boga. Ale chcemy poznać prawdę „i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8,32). Apostoł Filip zapytał kiedyś Jezusa: „Panie, pokaż nam Ojca” (J 14,8). Jaki więc jest Ojciec? Oto, Jego obraz w słowie Bożym:

 

„Panie, przenikasz i znasz mnie, Ty wiesz, kiedy siadam i wstaję. Z daleka przenikasz moje zamysły, widzisz moje działanie i mój spoczynek i wszystkie moje drogi są Ci znane. Choć jeszcze nie ma słowa na moim języku,  Ty, Panie, już znasz je w całości. Ty ogarniasz mnie zewsząd i kładziesz na mnie swą rękę.  Przedziwna  jest dla mnie Twa wiedza, zbyt wzniosła, nie mogę jej pojąć. Gdzież odejdę daleko od Twojego ducha? Gdzie ucieknę od Twego oblicza? Gdy wstąpię do nieba, tam jesteś; jesteś przy mnie, gdy się w Szeolu położę. Gdybym wziął skrzydła jutrzenki, zamieszkał na krańcu morza, tam również Twa ręka będzie mnie wiodła i podtrzyma mnie Twoja prawica. Jeśli powiem: «Niech mnie przynajmniej ciemności okryją i noc mnie otoczy jak światło», nawet ciemność nie będzie ciemna dla Ciebie, a noc jak dzień zajaśnieje: <mrok jest dla Ciebie jak światło>. Ty bowiem utworzyłeś moje nerki, Ty utkałeś mnie w łonie mej matki. Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie, godne podziwu są Twoje dzieła. I dobrze znasz moją duszę,  nie tajna Ci moja istota, kiedy w ukryciu powstawałem, utkany w głębi ziemi. Mnie w zalążku widziały Twoje oczy i w Twojej księdze zostały spisane wszystkie dni, które zostały przeznaczone,  chociaż żaden z nich [jeszcze] nie nastał. Jak niezgłębione są dla mnie myśli Twe, Boże, jak wielkie ich mnóstwo! Gdybym je przeliczył, więcej ich niż piasku; gdybym dosięgnął kresu, jeszcze jestem z Tobą. (…) i zobacz, czy nie podążam drogą nieprawości, a prowadź mnie drogą odwieczną!(Ps 139,1–18, 24).

 

Jak bardzo poruszający i jak bardzo odmienny od naszych fałszywych wyobrażeń jest prawdziwy obraz  Boga!

Czasami zadajemy sobie pytanie: czy da się mnie kochać? Wpatrując się w siebie przez pryzmat wad, porażek, ułomności ,mogę nie tylko mieć niewłaściwe wyobrażenie o Bogu, ale też o sobie. Bo czy moje słabości, zranienia i grzechy stanowią całą prawdę o mnie?

Pewnego razu w kościele ksiądz na kazaniu dla dzieci mówił o Bogu, który jest Stworzycielem. I opowiadał dzieciom: Drogie dzieci, Pan Bóg jest wspaniałym Stworzycielem – stworzył cały wszechświat, galaktyki, planety, słońce, gwiazdy, księżyc, morza, rzeki, góry i pagórki, stworzył też różne zwierzęta, od tych największych wielorybów i słoni, przez tygrysy, lwy, małpy, pieski i kotki, aż do tych malutkich mróweczek i nawet jeszcze takie organizmy, których nie widać gołym okiem, ale tylko pod mikroskopem. Pan Bóg stworzył drzewa, rośliny i kwiaty. Cały ten wspaniały świat, a na końcu Bóg stworzył najpiękniejsze, najwspanialsze, najdoskonalsze stworzenie. Czy ktoś z was drogie dzieci, wie co to za stworzenie? Na to zgłasza się jedna dziewczynka i mówi: To byłam ja!

Bóg kocha wszystkich ludzi, ale też kocha każdego indywidualnie w sposób, w jaki każdy potrzebuje być kochanym. Ta dziewczynka miała wyjątkowe przekonanie o swojej niepowtarzalności. Bóg chce ci je dać tak, żebyś był pewien, że gdybyś był jedynym mieszkańcem całego wszechświata, to Bóg nie mógłby cię kochać bardziej niż teraz, bo kocha cię najbardziej. Rozumiesz? Spróbuj zatrzymać się w czytaniu w tym momencie i pomyśl o tym przez chwilę. Wiesz, co to znaczy? Bóg mówi: „Ukochałem Cię odwieczną miłością” (Jr 31,3). „Ale teraz tak mówi Pan, Stworzyciel twój, Jakubie, i Twórca twój, o Izraelu: «Nie lękaj się, bo cię wykupiłem, wezwałem cię po imieniu; tyś mój!” (Iz 43,1).

Bóg ukochał ciebie jako pierwszy. Jego miłość jest odwieczna. Zanim stworzył wszystko, już myślał o tobie i kochał cię. Jesteś chciany przez Boga. Niezależnie od okoliczności, w których przyszedłeś na ten świat, niezależnie od tego, co słyszałeś od innych i co ci się wydawało: Bóg Ciebie chciał od wieków, już wtedy pragnął ciebie i pokochał. Jesteś kochany i chciany przez Boga! Bóg pierwszy nas ukochał i nadal nas kocha jako pierwszy. On przejął inicjatywę w miłowaniu nas. Wszystko to, co robimy, jest tylko odpowiedzią na Bożą miłość. To ona nas wyprzedza we wszystkim i otacza ze wszystkich stron. Dobry Bóg ukochał nas, zanim jeszcze się narodziliśmy, dlatego nas stworzył, mimo iż w swej Wszechwiedzy wiedział o tym, że będziemy Go obrażać. Jedynym powodem, dla którego Bóg stwarza, jest Jego miłość i dobroć. Prawdziwa Miłość nigdy nie stawia warunków, aby mogła zaistnieć.

Bóg ukochał ciebie jako grzesznika. Pan nie daje nam tego, na co zasługujemy, ale daje nam to, czego najbardziej potrzebujemy! On nie kocha nas jako świętych, nieskazitelnych i moralnie czystych. Nie ma potrzeby udawania, że jesteś kimś innym, niż jesteś w rzeczywistości. Nie kocha nas takimi, jakimi chcielibyśmy być, ale takimi, jakimi jesteśmy naprawdę! On nie brzydzi się nikim, kocha każdego. A im większy grzesznik, tym bardziej potrzebuje Jego miłości!

Bóg ukochał cię bezinteresownie – nie istnieje żaden warunek do spełnienia, aby Bóg cię kochał. On nawet nie stawia ci żadnych warunków by cię kochać. Nie mówi: gdy będziesz więcej się modlił, gdy będziesz lepszym człowiekiem, gdy nie będziesz kłamał, gdy nie będziesz się kłócił z innymi – wtedy będę cię kochał. Nie mówi: będę cię kochał, ale stawiam warunek: nie będziesz grzeszyć. Nie! Bóg kocha cię dokładnie takim, jakim jesteś w tym momencie. Pomimo twoich grzechów, wad, błędów – On wcale ich nie neguje – tak, one są, ale Jego miłość jest większa!

Bóg nigdy nie przestanie Cię kochać! Jest wszechmogący, ale nie może jednej rzeczy: nie może przestać cię kochać! „Bo góry mogą się poruszyć i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nigdy nie odstąpi od ciebie!” (Iz 54,10). Kocha cię nie dlatego, że jesteś dobry, ale dlatego, że On jest dobry!

Bóg kocha Cię czule! W Biblii (Księga Ozeasza) Bóg mówi o swojej ciągłej opiece. Odwołuje się do obrazów dzieciństwa: noszenie na rękach, nauczanie, opieka. Tak jak to robi tata czy mama. Z wielką czułością. Bóg chce przytulić cię do swojego serca, żebyś w Nim znalazł ukojenie.

Gdy przypatrujemy się Bożej miłości w taki sposób, to przychodzi jedna myśl – to jest raj! Dokładnie! Do życia w takiej miłości zostaliśmy stworzeni przez Boga. Jedyną rzeczą o który cię dzisiaj prosi Bóg, jest to, żebyś uwierzył w Jego miłość do ciebie, byś zaufał Jego słowom o tobie bardziej niż swoim słowom o sobie. Powiedz Mu, że chcesz doświadczyć Jego miłości. To nie my musimy starać się by „doskoczyć” do Boga, ale raczej chodzi o to, by przyjąć Jego miłość, On się uniża, schodzi do ciebie, by cię kochać.

 

Lektura duchowa

„Piękno owo przedwieczne i wyjątkowo łaskawe, tak bardzo pragnie przyjaźni z ludźmi, iż przygotowało specjalną księgę, by tę przyjaźń zdobyć, odsłaniając przed ludźmi to, jak jest wspaniałe oraz czego pragnie. Księga owa jest niczym list ukochanej do ukochanego, wysłany, by zdobyć jego uczucie. Pragnienia serca człowieka, o jakich zaświadcza, są tak naglące, podejmowane poszukiwania człowieczej przyjaźni – tak czułe; wezwania i życzenia są tak pełne miłości, że słysząc, jak [Mądrość] o tym mówi, rzeklibyście, iż to nie Władczyni Nieba i ziemi, lecz że potrzebuje ona człowieka, aby być szczęśliwą.

By znaleźć człowieka, czasem przebiega szerokie drogi; czasem wspina się na szczyt najwyższych gór; niekiedy przychodzi do bram miast; znów kiedy indziej wstępuje nawet na place publiczne, pośród zgromadzeń wołając najgłośniej, jak może: O viri, ad vos clamito, et vox mea ad filios hominum: O, ludzie! O, synowie człowieczy! do was wołam od tak dawna; do was zwracam mój głos; was pragnę; was szukam; o was się upominam. Słuchajcie, przyjdźcie do mnie; ja was uczynię szczęśliwymi.   I aby pociągnąć ich z mocą, mówi im: „Przeze mnie i z mojej łaski królowie królują, książęta panują, a władcy i monarchowie dzierżą berła i korony. To ja w ustanawiających prawo tchnę umiejętność kreślenia praw dobrych, by wprowadzać porządek w państwach, i daję siłę urzędnikom sądowym, by wymierzali sprawiedliwość uczciwie i bez lęku. Ja miłuję tych, którzy mnie miłują; a którzy rano wstają do mnie, znajdą mnie; a znajdując zaś mnie, znajdzie obfitość wszelkich dóbr. Gdyż bogactwa i sława, zaszczyty, godności, pyszne namiętności i prawdziwe cnoty są przy mnie; i bowiem lepiej jest dla człowieka jest mnie posiadać, aniżeli całe złoto i srebro świata, drogie kamienie i dobra całej ziemi. Tych, co do mnie przychodzą, wiodę drogami sprawiedliwości i roztropności oraz ubogacam ich posiadaniem bogactw, aż do pełni (por. Prz 8, 15–21). I bądźcie pewni, że moją najdroższą rozkoszą jest rozmawiać i przebywać z synami człowieczymi. Teraz tedy, synowie, słuchajcie mnie: błogosławieni, którzy strzegą dróg moich! Słuchajcie napomnienia i bądźcie mądrymi, a nie odrzucajcie go. Błogosławiony człowiek, który mnie słucha i który czuwa u drzwi moich na każdy dzień, i pilnuje u podwojów drzwi moich. Kto mnie znajdzie, znajdzie żywot i wyczerpie zbawienie od Pana; ale kto przeciw mnie zgrzeszy, zrani duszę swoją. Wszyscy, którzy mnie nienawidzą, kochają się w śmierci (Prz 8,32–36). Wyrzekłszy wszystko, co najbardziej czułe i najbardziej ujmujące, by zdobyć przyjaźń ludzi, [Mądrość] jeszcze się obawia, że ze względu jej cudowny blask i najwyższy majestatu, ludziom ją szanującym – brak odwagi by się do niej zbliżyć. Dlatego każe im powiedzieć, że: nie broni do siebie przystępu; że łatwo spostrzegą ją ci, którzy ją miłują, że uprzedza tych, którzy jej pożądają, że ukazuje się im pierwsza i że kto do niej rano wstanie, aby jej szukać, nie będzie się trudził, aby ją znaleźć; bo znajdzie ją siedzącą u drzwi swoich (por. Mdr 6,13b–15)”.

 

św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, Miłość Mądrości Przedwiecznej, 65–69

 

Zadanie

Przeżyję dzisiejszy dzień ze świadomością, że jestem kochany przez Boga bezwarunkowo.

 

Modlitwa zawierzenia

Jestem cały Twój i wszystko, co mam, jest Twoją własnością, umiłowany Jezu, przez Maryję, Twoją świętą Matkę. Amen!

 

12 dni.

Dzień 2. Odkryj łaskę poznanie prawdy o grzechu

 

Modlitwa do Ducha Świętego

Duchu Święty, natchnij mnie. Miłości Boga, pochłoń mnie. Po prawdziwej drodze prowadź mnie, Maryjo, moja Matko, spójrz na mnie, z Jezusem błogosław mnie. Od wszelkiego zła, do wszelkiego złudzenia, od wszelkiego niebezpieczeństwa zachowaj mnie.

Maryjo, Oblubienico Ducha Świętego, wyproś mi łaskę odkrycia prawdy o grzechu! Amen!

 

Słowo Boże

„A wąż był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stworzył. On to rzekł do niewiasty: «Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?» Niewiasta odpowiedziała wężowi: «Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy, tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli». Wtedy rzekł wąż do niewiasty: «Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło». Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią, a on zjadł. A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy; spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski” (Rdz. 3,1–6).

 

Rozważanie

Prawda o Bożej miłości nie jest dla nas oczywista. Wielu mówi: życie to nie bajka, i rzeczywiście tak jest. Czasami rodzi się nawet krzyk z serca: Boże, gdzie Ty jesteś?! Dlaczego na to wszystko pozwalasz?! Można więc zapytać: dlaczego nie doświadczam Bożej miłości na co dzień? Dlaczego to nie jest takie oczywiste? Skąd się biorą te wszystkie wykrzywione wyobrażenia na temat Boga? Skoro tak bardzo pragniemy miłości, to dlaczego jej nie wybieramy? Przecież to nielogiczne. Właśnie.

Doświadczamy w życiu różnego rodzaju zła. To właśnie doświadczenie zła przeszkadza nam w byciu szczęśliwymi. Najczęściej zło jest skutkiem działania konkretnych ludzi. Czasami jest zło niezawinione przez nas – ludzie rodzą się w kraju, gdzie jest wojna, w rodzinach z problemami alkoholowymi, doświadczamy chorób, śmierci. To rodzi cierpienie, którego nie potrafimy przezwyciężyć. Jest także w naszym życiu takie zło, które jest zawinione przez nas. Z jednej strony wiemy, że grzeszymy, ale widzimy, że często także grzechów nie planujemy. To nie jest tak, że się budzimy rano i myślimy sobie, że o 10.38 na kogoś nakrzyczymy. To często dzieje się nagle. Właśnie dlaczego? Toczy się jakaś walka. Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę – to właśnie czynię (Rz 7,15) – przecież chcę dobra, ale mi nie wychodzi. To jest nasz dramat. Jest ścisły związek pomiędzy złem a grzechem. Nie jest nam łatwo przyznać się do grzechu, bo “lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło (…) bo złe były ich uczynki”( J 3,19b). Jednak nie ma nikogo, kto mógłby czuć się wolnym od odpowiedzialności za zło, które czyni. Problem grzechu dotyczy każdego człowieka. To grzech nie pozwala nam doświadczać Bożej miłości, radości i szczęścia w codzienności.

Księga Rodzaju obrazuje tę prawdę w opowieści o kuszeniu, gdy szatan rozpoczyna je od oczywistego kłamstwa, które ma na celu zasianie wątpliwości w sercach ludzi, a gdy człowiek temu ulega, wtedy daje się pociągnąć w wizję stania się Bogiem i decydowania o tym co dobre, a co złe. Tu chodzi nie tylko o nieposłuszeństwo wobec Boga, ale o odrzucenie Jego miłości i porządku, który On ustanowił. „Dlatego też, jak przez jednego człowieka grzech wszedł do świata, a przez grzech śmierć” (Rz 5,12). Każdy nasz grzech jest w ostateczności niczym innym, jak powieleniem pierwszego grzechu, którego opis znajdujemy w pierwszej księdze Biblii.

Osobowym źródłem grzechu jest szatan. To od niego pochodzi trucizna. On jest sprawcą zła i tym, który nas zwodzi i oszukuje. „diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć” (1P 5,8). Był kiedyś jednym z aniołów, którzy byli najbliżej Boga, ale przez swoją pychę sprzeciwił się Mu i zaczął z Nim walczyć. Zły wie, że Boga nie pokona, bo jest tylko stworzeniem, ale toczy z nami walkę – nienawidzi nas, bo przypominamy mu o wszystkim, co on stracił, a patrząc na nas, widzi w nas podobieństwo do Boga. Dlatego oszukuje nas i zwodzi, aby nas oddzielić od Boga nie tylko w tym życiu, ale na całą wieczność.

Grzech ma swoje konsekwencje. W relacji do Boga pojawia się dystans. Pismo Święte mówi, że nasze grzechy wykopują przepaść między nami a Bogiem, dlatego Bóg wydaje się daleki, wręcz nieobecny. To trucizna grzechu w taki sposób nas infekuje. Zostaje zerwana więź, jedność i zaczynamy być jak gałązka odcięta od krzewu, która nie przynosi owocu. „Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie – jeśli nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie” (J 15,4b).

Wobec Boga pojawiają się dwa rodzaje agresji: czynna – wyrażana przez bunt, oraz bierna – wyrażana przez obojętność, bierny sprzeciw wobec Boga, lub życie w taki sposób jakby Bóg nie istniał. To prowadzi do oddzielenia od Boga. Bo wynika z kłamliwego przekonania, że przecież Bóg chce mnie ograniczyć i nie pragnie mojego szczęścia – to syk węża z raju, który zakłamuje rzeczywistość i podpowiada nam karykaturalne wyobrażenia o Bogu. Z tymi wyobrażeniami chcieliśmy się rozprawić pierwszego dnia naszych rozważań. Przepaść, która jest między Bogiem a ludźmi na ziemi nazywa się grzechem, a w wieczności jest to piekło. Tak jak teraźniejszość prowadzi do wieczności, tak oddzielenie od Boga przez grzech w teraźniejszości, prowadzi do oddzielenia od Boga w wieczności – do piekła. Bo „Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć” (R 6,23) – ostatecznie to jest śmierć wieczna.

Grzech ma także swoje skutki. Wpływają one na moją teraźniejszość i wieczność. Pomimo wielu różnych ludzkich wysiłków, nie da się zasypać tej przepaści.

Kolejną konsekwencją grzechu jest zaburzenie spojrzenia na siebie i na drugiego człowieka. Pojawia się podejrzliwość, oskarżenia, nieufność, więc muszę się bronić. A jeśli muszę się bronić, to okazuje się, że drugi człowiek jest moim wrogiem – wtedy zaczynam z nim walczyć. Zaczynam ranić, przestaję wierzyć w miłość, zamykam się na czułość, staję się zimny. Zakładam wtedy maskę, udaję kogoś, kim nie jestem. Jest w nas mnóstwo lęku, nie chcemy, żeby ktokolwiek odkrył prawdę o nas, o naszych słabościach, wadach, grzechach, trudnej historii. Lęk zaczyna nas wtedy tresować i podpowiada: jeśli nie spełnisz ich oczekiwań odrzucą cię!

Grzech zatruwa także twoje spojrzenie na siebie samego. Księga Rodzaju obrazuje ten nasz wewnętrzny stan w taki sposób, że gdy pierwsi rodzice popełnili grzech, powstało w nich pewne pęknięcie. Z jednej strony nadal byli stworzeni na obraz i podobieństwo Boże, a z drugiej strony pojawiła się w nich przedziwna skłonność do zła. Odtąd jest w nas pewien wewnętrzny rozdźwięk, jakby rozdwojenie. Zło i bylejakość jakoś łatwiej się pojawiają. Dobro wymaga wysiłku, samozaparcia, dyscypliny. Z jednej strony pragniesz być kochany, ale kiedy doświadczasz zła, które przynosi cierpienie i rani, wtedy właśnie rodzi się w nas pytanie: czy ktoś może mnie pokochać? Zaczynasz patrzeć na siebie przez pryzmat swoich porażek, słabości, wad, źle podjętych decyzji. Tutaj pole do popisu ma twój wewnętrzny oskarżyciel, który wzbudza w tobie poczucie winy i, przypominając to wszystko, wbija cię coraz bardziej w ziemię. Czujesz się przygnieciony. Nie umiesz sobie z tym poradzić. Potrzebujesz jakiejś odskoczni. Zaczynasz pocieszać się grzechem. Choć na chwilę szukasz czegoś co jest przyjemne. Wpadasz w pułapkę, bo grzech cię oszukuje. Płacisz za chwilę przyjemności jeszcze większym upadkiem w spirali oskarżeń.

W końcu patrzysz na swoje życie i na świat i przestajesz widzieć sens tego wszystkiego. Świat wydaje się obcy, problemy życiowe cię przerastają, bo jesteś sam i wszystko ci podpowiada, że sobie z tym nie poradzisz. Widzisz brutalność świata i nie masz na to recepty. Rodzi się lęk przed przyszłością. Nie wiesz, czy podołasz zadaniom, które przyniesie życie. Analizujesz, próbujesz kontrolować i niepokoisz się za każdym razem, kiedy coś się wydarzy, co jest nie po twojej myśli. Widzisz, że nie jesteś w stanie zapanować nad rzeczywistością.

Bóg kocha grzesznika, ale nienawidzi grzechu. Bóg i grzech, to przeciwności. Święty Bóg nie toleruje grzechu. Potrzebujemy uznać, że zło jest silniejsze od nas i zdać sobie sprawę z tego, że potrzebujemy pomocy, ponieważ zło się do nas „przykleja”. Sami nie damy rady, zarówno w relacji z Bogiem, innymi, sobą samymi i światem.

 

Lektura duchowa

„Wszystko w człowieku było jaśniejące, bez ciemności, piękne bez brzydoty, czyste bez brudu, uładzone bez nieporządku i bez żadnej skazy czy niedoskonałości. Miał człowiek w swym umyśle przywilej światła Mądrości, przez które poznawał doskonale i swojego Stwórcę, i stworzenia. Miał łaskę Bożą w duszy, dzięki której był niewinny i miły w oczach Najwyższego. Miał w ciele nieśmiertelność. Miał w sercu czystą miłość Boga, nielękającą się śmierci; miłował więc Boga, bez ustanku, w sposób czysty, dla samej tylko Jego miłości. Był człowiek tak Boży, że nieustannie pozostawał poza sobą, w Bogu, nie mając żadnej namiętności do przezwyciężenia ani też żadnego do pokonania nieprzyjaciela. O, hojności względem ludzi Przedwiecznej Mądrości! O, szczęśliwy stanie człowieka w jego niewinności! Lecz oto nieszczęście nad nieszczęściami! Oto owo boskie naczynie kruszy się na tysiąc kawałków; oto spada owa piękna gwiazda; oto piękne słońce pokrywa się błotem; oto człowiek, który grzeszy, i grzesząc traci swą mądrość, niewinność, piękno, nieśmiertelność. I wreszcie, traci wszelkie dobra, jakie otrzymał, i zostaje poddany atakom nieskończonego zła. Jego umysł jest tępy i ciemny: już nic nie widzi. Ma serce całkowicie obojętne wobec Boga: już Go nie kocha. Ma duszę zupełnie poczerniałą od grzechów: przypomina ona złego ducha. Ma wszelkie nieuporządkowane namiętności: nie jest już ich panem. Do towarzystwa ma tylko złe duchy, stał się ich mieszkaniem i niewolnikiem. Atakują go stworzenia: wypowiedziały mu wojnę. Tak w jednej chwili człowiek stał się niewolnikiem złych duchów, przedmiotem gniewu Boga (Por. Ef 2,3)i ofiarą piekieł! Sam sobie wydaje się tak ohydny, że kryje się ze wstydu. Jest przeklęty i skazany na śmierć; zostaje wygnany z ziemskiego raju i nie ma już go w Niebie. Bez żadnej nadziei, że będzie szczęśliwy, musi wieść nieszczęśliwe życie na przeklętej ziemi. Musi tu umrzeć jak zbrodniarz, a po śmierci upodobnić się do diabła, na zawsze potępiony na ciele i duszy, on i wszystkie jego dzieci. Oto straszne nieszczęście, w jakie popada człowiek, grzesząc; taki jest sprawiedliwy wyrok, jaki wydała na niego Boża sprawiedliwość. Adam w tym stanie jest jakby pogrążony w rozpaczy; nie może otrzymać pomocy ani od aniołów, ani od innych stworzeń. Nic nie jest w stanie go naprawić, ponieważ był zbyt piękny i nadto dobrze ukształtowany w akcie stworzenia, a przez swój grzech stał się zbyt ohydny i zbrukany. Widzi się wypędzonym z raju i sprzed oblicza Boga. Widzi Bożą sprawiedliwość, która ściga go i całe jego potomstwo; widzi Niebo zamknięte i otwarte piekło. Nie masz nikogo, kto mógłby mu to pierwsze otworzyć, a to drugie zamknąć”.

 

św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, Miłość Mądrości Przedwiecznej, 38–40

Zadanie

Spróbuję dziś dostrzec i uznać moją bezradność wobec zła i grzechu.

 

Modlitwa zawierzenia

Jestem cały Twój i wszystko, co mam, jest Twoją własnością, umiłowany Jezu, przez Maryję, Twoją świętą Matkę. Amen!

 

12 dni – Dzień 3. Odkryj łaskę zbawienia

 

Modlitwa do Ducha Świętego

Duchu Święty, natchnij mnie. Miłości Boga, pochłoń mnie. Po prawdziwej drodze prowadź mnie, Maryjo, moja Matko, spójrz na mnie, z Jezusem błogosław mnie. Od wszelkiego zła, od wszelkiego złudzenia, od wszelkiego niebezpieczeństwa zachowaj mnie.

Maryjo, Oblubienico Ducha Świętego, wyproś mi łaskę zbawienia. Amen!

 

Słowo Boże

„Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony” (J 3,16–17).

 

Rozważanie

Stając wobec zła i grzechu, uświadamiając sobie ich realność, rozpaczliwie podejmujemy różne próby poradzenia sobie po ludzku i szukania zabezpieczenia przed tym, co nas przerasta.

Niektórzy szukają jakiegoś rodzaju zabezpieczenia w dobrach materialnych i rzeczywiście mogą one do pewnego stopnia dać złudne poczucie bezpieczeństwa, bo rozwiązują część problemów, jednak w obliczu choroby czy śmierci okazują się bez wartości.

Możemy także poszukiwać schronienia w poczuciu bezpieczeństwa, które płynie z relacji z drugim człowiekiem. Gdy zaczynamy opierać nasze życie i uzależniać nasze szczęście od kogoś, to w momencie, gdy ta osoba nas zrani, zawiedzie, odejdzie lub umrze, okaże się, że taka postawa życiowa jest tkwieniem w iluzji, która jeszcze boleśniej rani.

Również rozwój nauki i techniki zdaje się niektórych tak uwodzić, że jedynego ratunku szukają w osiągnięciach człowieka. Niewątpliwie są to dziedziny, które w naszych czasach bardzo szybko i ekspansywnie się rozwijają, jednak te postępy nie eliminują zła i nie są w stanie zapewnić szczęścia, bo rozwiązując jedne problemy, stwarzają nowe.

Można też próbować po ludzku zaprowadzić pokój i ład na świecie. Pomimo nieustannych deklaracji o pokoju, ciągle wybuchają nowe konflikty, a osoby, które najgłośniej krzyczą o tolerancji, sami nie tolerują tych, którzy inaczej myślą.

Człowiek, mając różne pragnienia duchowe, próbuje znaleźć ukojenie i równowagę wewnętrzną w różnych energiach, amuletach i „przedmiotach na szczęście”, różnych filozofiach i medytacjach wschodnich, jednak często okazuje się, że są one iluzją i pozornym dobrem, za którym ostatecznie kryje się zły duch, by nas zwieść.

Dla tradycyjnych katolików może być też subtelniejsza pokusa – gorliwe podejmowanie różnych praktyk religijnych, postnych, żeby ich mocą wyrwać się z sideł grzechu i zła. Kolejne niepowodzenia wprowadzają człowieka coraz bardziej w oskarżenia i wyrzuty sumienia, bo nie jest on sam w stanie wynagrodzić Bogu i wyrwać się z tej spirali zła. Najlepsze dobre postanowienia, uczynki czy też wyjątkowe przeżycia religijne nie są w stanie nas zbawić.

Ponad tymi wszystkimi naszymi staraniami i wysiłkami jest światło Dobrej Nowiny! Nasza nadzieja jest w Bogu. Bóg nie jest obojętny na sytuację, w której się znaleźliśmy. To On sam wychodzi pierwszy w kierunku człowieka – dał nam swojego Syna. Ponieważ „zapłatą za grzech jest śmierć” (Rz 6,23), ktoś musiał umrzeć – On umarł zamiast ciebie, abyś nie musiał umrzeć na wieki. To tak, jakbyś miał do spłacenia kredyt, który byłby tak wielki, że wobec twoich możliwości finansowych byłbyś bezradny i bez żadnych szans na spłacenie go. Pomimo różnych prób, pożyczek od różnych ludzi i tak sprawa byłaby skazana na porażkę, bo życia nie starczyłoby, aby to wszystko spłacić. I nagle pojawia się ktoś, kto mówi, że bierze wszystkie twoje długi na siebie i nie chce nic w zamian. Czy to możliwe? A może to jakiś podstęp? Nikt o zdrowych zmysłach by tak nie zrobił!

Bóg w swoim odwiecznym zamyśle miłości przygotował drogę odkupienia człowieka, która jest jeszcze bardziej niesamowita niż samo dzieło stworzenia. „Wiemy też, że (Bóg) z tymi, którzy Go miłują współdziała we wszystkim dla ich dobra” (Rz 8,28)– nawet z sytuacji grzechu Bóg wyciągnął jeszcze większe dobro. Kiedy po zwiedzeniu ludzi w ogrodzie rajskim szatan został ukarany, Bóg wypowiedział niezwykłą obietnicę, że zwycięstwo przyjdzie przez Niewiastę i Jej potomstwo. Bóg w swoim zamyśle pełnym mądrości stworzył Niepokalaną Maryję, aby przez Nią mógł przyjść do nas Syn Boży. Gdy przyszedł do Niej archanioł Gabriel, powiedział Jej, że jest pełna łaski. Maryja zmieszała się, bo wiedziała, że pełen łaski jest tylko Bóg. Doskonale pamiętała słowa modlitwy Mojżesza: „Jahwe, Jahwe, Bóg miłosierny i łagodny, nieskory do gniewu, bogaty w łaskę i wierność” (Wj 34,6). Oznaczałoby to coś zdumiewającego. Spójrzmy, jaka jest moc oddania. Najpierw Bóg dał człowiekowi miłość i oddał człowiekowi ziemię i swoją władzę nad światem. Gdy człowiek przez grzech oddał to wszystko w ręce diabła i stał się jego niewolnikiem, Bóg przychodzi do Maryi i daje Jej jeszcze więcej – samego siebie. To jest coś jeszcze wspanialszego niż dzieło stworzenia, bo Bóg nie tylko daje swojemu stworzeniu różne dobra, ale daje samego siebie. Bóg sam oddaje się człowiekowi – oddał się Maryi. Gdy Ona powiedziała Bogu swoje „tak”, Bóg wcielił się, to znaczy, przyjął naszą ludzką naturę. Pomyśl przez chwilę o tym, co to znaczy. Nie chodzi wyłącznie o to, że dwa tysiące lat temu Syn Boży stał się człowiekiem, ale dzięki zgodzie Maryi złączył się on ze wszystkimi ludźmi wszystkich czasów – także z tobą. Co to znaczy, że się złączył? Wziął na siebie twoje życie, ze wszystkimi jego przejawami – radościami, smutkami, myślami, niepokojami, emocjami, relacjami, z całą fizycznością i przeżył je w wierności Ojcu w twoim imieniu. Tam, gdzie my mówimy Bogu Ojcu „nie”, On powiedział „tak”. Ta zgoda była tak radykalna, że zszedł na samo dno upodlenia ludzkiego. Cierpiał odrzucenie, od maleńkości widziano w nim bluźniercę, niesłusznie oskarżano go o najróżniejsze o rzeczy, których nie popełnił, wziął na siebie wszystkie nasze grzechy i to co nas niszczy na krzyż. Chrystus zwyciężył zło, biorąc je całkowicie na siebie. Cierpiał i wytrwał do końca. Na krzyżu umarł zamiast nas. „Lecz On był przebity za nasze grzechy” (Iz 53,5). Spełniło się proroctwo z Księgi Izajasza, gdy Bóg mówił: „Ja, właśnie Ja przekreślam twe przestępstwa i nie wspominam twych grzechów” (Iz 43,25). To wszystko, co nas zabija i niszczy, umarło razem z nim. Szatan, grzech i śmierć zostali pokonani na krzyżu. „Wiecie, że On objawił się po to, aby zgładzić grzechy (…) aby zniszczyć dzieła diabła” (1J 3,5–8). Łeb szatana został zmiażdżony. Na krzyżu Chrystus ukazał moc oddania, mówiąc: „Wtedy Jezus zawołał donośny głosem Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego” (Łk 24,46). Krzyż stał się mostem nad przepaścią, która oddziela nas od Boga. Dzięki śmierci Jezusa i Jego Krwi przelanej za nas nie jesteśmy już wygnańcami z raju, ale jesteśmy usynowieni. Ale nie tylko to. On po trzech dniach zmartwychwstał. Ukazywał się swoim uczniom, aby wzbudzić w nich wiarę, gdy zwątpili. Zbierał ich na nowo w Kościół, by przezwyciężyć to, co ich podzieliło. A gdy znów się zjednoczyli, Chrystus wstąpił do nieba, aby otworzyć drogę do domu Ojca. Odtąd nie jesteśmy wygnańcami. Uczniowie, których zostawił pod opieką Maryi, gdy modlili się razem z Nią, doświadczyli spełnienia się obietnicy Chrystusa i otrzymali moc z wysoka – Ducha Świętego, który ich przemienił. Otrzymali nowe życie. Byli już wolni od lęku, zagubienia, smutku i rozpaczy. Przestali się bać i zaczęli chodzić po całym świecie, mówiąc wszystkim o tym, że Chrystus zmartwychwstał i żyje. Gdy mówili o tym, nic nie było w stanie ich zatrzymać – nawet groźby, chłosty, cierpienia i śmierć. Bóg działał potężne znaki, a oni na własne oczy widzieli, jaka miłość i moc płynie z życia z Bogiem.

 

Lektura duchowa

„Mądrość Przedwieczna widząc, iż we wszechświecie nie ma nic, co byłoby zdolne zmazać grzech człowieka, uczynić zadość sprawiedliwości i uśmierzyć gniew Boga, a chcąc jednak uratować biednego człowieka, w którym miała upodobanie, znajduje sposób niezwykły. Ta łaskawa i najwyższa Księżniczka – zdumiewająca, niepojęta miłość przekraczająca wszelką miarę – składa samą siebie w ofierze Ojcu, by zadośćuczynić Jego sprawiedliwości, by ułagodzić Jego gniew, by wyrwać nas z niewoli złego ducha i z ogni piekielnych i wysłużyć nam szczęście wieczne. Jej ofiara zostaje przyjęta; rzecz postanowiona i rozstrzygnięta: Mądrość Przedwieczna inaczej Syn Boży stanie się człowiekiem we właściwym czasie i w określonych okolicznościach”.

 

św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, Miłość Mądrości Przedwiecznej, 45–46

 

Zadanie

Przeżyję dzisiejszy dzień w świadomości tego, że potrzebuję pomocy Jezusa i sam nie dam sobie rady.

 

Modlitwa zawierzenia

Jestem cały Twój i wszystko, co mam, jest Twoją własnością, umiłowany Jezu, przez Maryję, Twoją świętą Matkę. Amen!

 

12 dni.

Dzień 4. Odkryj łaskę nawrócenia i oddania życia Panu Jezusowi

 

Modlitwa do Ducha Świętego

Duchu Święty, natchnij mnie. Miłości Boga, pochłoń mnie. Po prawdziwej drodze prowadź mnie, Maryjo, moja Matko, spójrz na mnie, z Jezusem błogosław mnie. Od wszelkiego zła, od wszelkiego złudzenia, od wszelkiego niebezpieczeństwa zachowaj mnie.

Maryjo, Oblubienico Ducha Świętego, wyproś mi łaskę nawrócenia i oddania życia Panu Jezusowi. Amen!

 

Słowo Boże

„Dlatego, domu Izraela, będę was sądził, każdego według jego postępowania – wyrocznia Pana Boga. Nawróćcie się! Odstąpcie od wszystkich waszych grzechów, aby wam już więcej nie były sposobnością do przewiny. Odrzućcie od siebie wszystkie grzechy, które popełnialiście przeciwko Mnie, i uczyńcie sobie nowe serce i nowego ducha. Dlaczego mielibyście umrzeć, domu Izraela? Ja nie mam żadnego upodobania w śmierci – wyrocznia Pana Boga. Zatem nawróćcie się, a żyć będziecie” (Ez 18,30–32).

 

Rozważanie

Przez pierwsze trzy dni rozważaliśmy, jak nas Bóg ukochał, jak nas niszczy grzech i wpatrywaliśmy się w Jezusa, który jest Zbawicielem pokonującym grzech, śmierć i szatana. Z tej perspektywy widzimy, że zwycięstwo Jezusa jest dla nas wielkim darem, który jest zaproszeniem do odpowiedzi.

Dziś jest czas podjęcia drugiej decyzji. Co z tym zrobisz? Jesteś wolny i możesz podjąć decyzję. Będzie ona miała swoje konsekwencje – w twoim życiu i w wieczności. Zrozumienie tego jest kluczowe.

Po co mam coś zmieniać? Walka, która się rozgrywa, jest wewnątrz nas. Gdy zaczniemy czytać Księgę Rodzaju pod kątem historii grzechu, wtedy dostrzeżemy, jakie przestrzenie infekuje w nas szatan – Adam i Ewa zostają nakłonieni do nieposłuszeństwa, Kain do zazdrości, budowniczy wieży Babel do pokusy samowystarczalności i niezależności od Boga, ludzie w czasach Noego są kuszeni do bierności, by nic nie robić, nie podejmować żadnej decyzji. Przecież „takie czasy”, „taki jest dzisiaj świat”, „wszyscy tak robią”, „inaczej się nie da”, „mam jeszcze czas”.

Dzisiejsza decyzja to przejście od religijności do wiary. Co to oznacza? Religijność to taki sposób przeżywania swojej relacji z Bogiem, gdzie wypisuję listę rzeczy, o które chcę poprosić Boga, aby mi w nich pobłogosławił. To postawa, w której Bóg jest mi potrzebny do spełnienia moich zamiarów, pragnień, czasami nawet takich, które wydają się bardzo pobożne. Wiara, to relacja, w której daję Bogu czystą kartkę, podpisuję ją swoim imieniem i mówię: wypełnij ją jak chcesz, a ja Ci ufam, że mnie przez to wszystko przeprowadzisz. Można powiedzieć, że religijność to martwa wiara. Jak ona wygląda? Jednym z przejawów jest bycie tzw. katolikiem tradycyjnym – przyjąłem wiarę od rodziców, ale nie była ona moim osobistym wyborem. Innym przejawem martwej wiary jest „katolicyzm przepisowy” – najważniejsze jest wtedy przestrzeganie przykazań, zasad i przepisów, często co prawda są one uciążliwe, ale ich zachowywanie jest dla mnie pewnego rodzaju chlubą. Jeszcze innym przejawem martwej wiary jest „dobroludzizm” – przekonanie, że wystarczy być dobrym człowiekiem, czynić dobro, pomagać, angażować się charytatywnie. Przecież nikogo nie zabiłem, nikogo nie okradłem, więc jestem dobrym człowiekiem.

Dzisiejszy dzień to zaproszenie do wyjścia z karykatur wiary i wejścia w ożywiającą relację z Bogiem, który ma moc wskrzesić to, co umarło w naszym życiu, i napełnić nas prawdziwym życiem. Jezus sam mówił o sobie: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem” (J 14,6). Żyć naprawdę, oznacza żyć w relacji z Nim. Ta więź nazywa się żywą wiarą.

Jezus, który pokonał śmierć, grzech i szatana, panuje nad wszystkim. Jemu wszystko jest poddane. Także to, nad czym my straciliśmy kontrolę. Jemu nic nie wymyka się spod ręki. On jest Panem świata materialnego i duchowego, On panuje nad złym duchem, chorobami, lękami, niepokojami.

Bóg pokazuje nam dynamikę oddania. Najpierw On, stwarzając świat i człowieka, dał ludziom swoją miłość i obdarował go różnymi dobrami. „A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre” (Rz 1,31). Później, gdy na jaw wyszła bolesna prawda o tym, że potrafimy zniweczyć nawet największe Boże dary przez nasz grzech, i gdy oddaliśmy się przez nieposłuszeństwo Bogu w niewolę diabła, Bóg dał nam siebie samego przez Maryję, a wszystko, co oddaliśmy w niewolę złego, Chrystus odkupił swoją Krwią. Gdy umierał na krzyżu, dał nam testament – swoją ostatnią wolę: „Oto Matka Twoja” (J 19, 27) – On oddaje nam Maryję, żebyśmy mogli tak jak Jan Apostoł wziąć Ją do siebie, do swojego życia. Ona, która najlepiej Go poznała i spędzała z Nim najwięcej czasu, może nas najlepiej nauczyć prawdziwego życia oddanego Bogu i w Jego bliskości. Bóg zaprasza Cię dzisiaj do podjęcia decyzji, żeby zaprosić Maryję do swojego serca, żeby wziąć ją do siebie i mieć relację z żywym Bogiem przez Maryję.

To jest właśnie łaska wiary, przez którą możesz nawiązać więź z Bogiem żyjącym. Bóg realnie chce się z tobą spotkać i mieć żywą relację. Bóg szuka Cię na drogach twojego życia przez różne sytuacje, wydarzenia. Dostrzegasz to? Słowo Boże mówi: „My miłujemy [Boga], ponieważ Bóg pierwszy nas umiłował” (1 J 4,19), „który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie. Nie mogę odrzucić łaski danej przez Boga” (Ga 2,20–21). Na dar zbawienia nie można sobie zasłużyć czy zapracować. Otrzymaliśmy go za darmo, z Bożej dobroci i hojności. Bóg jest dobry, więc daje mi łaskę wiary. Mogę ją przyjąć lub odrzucić. Jaka jest dziś moja decyzja?

 

Lektura duchowa

„Mądrość Przedwieczna jest głęboko poruszona nieszczęściem biednego Adama i całego jego potomstwa. Widzi ona, i smuci się wielce, że chwalebne jej naczynie jest rozbite, wizerunek jej rozdarty, arcydzieło zniszczone, jej ziemski – namiestnik – upadły. 

Nakłania czule ucha ku jego jękom i wołaniom. Współczuje Ona widząc pot na jego czole, łzy w jego oczach, trud jego ramion, boleść serca i zgryzotę duszy. 

 

Wydaje mi się, że widzę tę łaskawą Panią, wzywającą i gromadzącą po raz drugi, by tak rzec, Trójcę Przenajświętszą, ażeby odnowić człowieka, tak jak już to była uczyniła, gdy go kształtowała (por. Rdz. 1,26). Zdaje mi się, że podczas tej wielkiej rady toczy się pewna walka między Mądrością Przedwieczną a Sprawiedliwością Bożą. 

Zdaje mi się, że słyszę ową Mądrość, jak w sprawie człowieka przekonuje, iż wprawdzie przez swój grzech zasługuje on wraz ze swym potomstwem na wieczne potępienie, tak jak zbuntowane anioły; ale że trzeba ulitować się nad niźli, ponieważ zgrzeszył bardziej przez słabość i niewiedzę niż przez złość. Mądrość zwraca uwagę, z jednej strony, iż wielką szkodą jest, by owo skończone arcydzieło pozostawało niewolnikiem swojego nieprzyjaciela na zawsze i żeby miliony, miliony ludzi z powodu grzechu jednego człowieka były na zawsze zgubione. Z drugiej strony, Mądrość wskazuje na miejsca w Niebie z powodu upadku zbuntowanych aniołów; dobrze byłoby je zapełnić. Wskazuje też na wielką chwałę, jaką Bóg będzie odbierał teraz i w wieczności, jeżeli człowiek zostanie uratowany”.

św. Ludwik Maria de Montfort, Miłość Mądrości Przedwiecznej, 41–43

 

 

Zadanie

Przeżyję dzisiejszy dzień w ufności, że przez wszystko, co się w nim wydarzy, cokolwiek to będzie, Bóg chce mnie przeprowadzić.

 

Modlitwa zawierzenia

Jestem cały Twój i wszystko, co mam, jest Twoją własnością, umiłowany Jezu, przez Maryję, Twoją świętą Matkę. Amen!

 

 

12 dni.

Dzień 5. Błogosławieni ubodzy w duchu

 

Modlitwa do Ducha Świętego

Duchu Święty, natchnij mnie. Miłości Boga, pochłoń mnie. Po prawdziwej drodze prowadź mnie, Maryjo, moja Matko, spójrz na mnie, z Jezusem błogosław mnie. Od wszelkiego złego, od wszelkiego złudzenia, od wszelkiego niebezpieczeństwa zachowaj mnie.

Maryjo, Oblubienico Ducha Świętego, wyproś mi dar ubóstwa  w duchu. Amen!

 

Słowo Boże

„Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie” (Mt 5,3).

 

Rozważanie

Odkąd opuściliśmy raj, powstała w nas pustka, którą może wypełnić tylko Bóg. Niestety, żyjąc wśród tego świata, szukamy wypełnienia tej przestrzeni. Świat przedstawia nam swoją propozycję i oszukuje, że przez zdobywanie dóbr, czy to zewnętrznych czy wewnętrznych (różne nasze przywiązania do naszych pragnień, wyobrażeń, swojego sposobu myślenia), możemy osiągnąć wewnętrzne spełnienie. Duch tego świata okłamuje nas, mówiąc: możesz mieć w życiu wszystko. Masz w centrum swojego istnienia postawić swe potrzeby i ciągle się realizować, zdobywając nowe rzeczy. To pokusa diabła, który staje przed Jezusem i mówi: „Dam Ci wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon” (Mt 4,9). Na tym właśnie polega oszustwo i kłamstwo, o którym mówi świat: szczęśliwy jest ten, kto jest bogaty, kto ma pieniądze, kto posiada wiele dóbr. Problem powstaje wtedy, gdy coś nie wyjdzie.

W pierwszej kolejności ubóstwo to świadoma zgoda na to, aby nie być niewolnikiem tego, co posiadam. To droga wolności, w której mogę zadowolić się tym, co konieczne i rezygnować z rzeczy niepotrzebnych. I nie niepokoić się tym, jeśli coś stracę, co i tak nie jest mi niezbędne. To zrezygnowanie z konsumpcyjnego stylu życia, w którym ciągle coś kupuję. Jednak ubóstwo to coś więcej.

Ubóstwo nie oznacza braku pieniędzy. To pewna postawa wewnętrzna, w której chodzi o to, żeby wobec przeżywanych braków oprzeć się na Bogu, by żyć świadomością, że wszystko mam u Boga. Jemu zależy na tym, żeby nasze zubożenie stało się bogactwem! To jeden z paradoksów, jakich w Ewangelii jest wiele. Ubóstwo jest lekarstwem, które otrzymuję od Boga, aby wyleczył mnie z choroby opierania się na samym sobie. Ubóstwo leczy mnie z kłamliwego przekonania, że nikt mi nie pomoże i muszę liczyć tylko na siebie.

Bez świadomości tego, że jesteśmy w rękach kochającego Boga, o czym rozważaliśmy w pierwszym dniu, nie moglibyśmy przełknąć tego gorzkiego lekarstwa. Dlatego św. Paweł powie: „Przechowujemy zaś ten skarb ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas” (2 Kor 4,7). Nosimy w sobie skarb Bożej Miłości, chociaż jesteśmy kruchymi, glinianymi naczyniami, bardzo ubogimi. To właśnie sytuacje niepowodzeń, cierpień i trudności pokazują mi, kim tak naprawdę jestem. Bolesne sytuacje, które przeżywam, odsłaniają przede mną prawdę o mnie samym.

Łatwo jest kochać Boga i ufać, gdy wszystko idzie po mojej myśli i nie ma większych problemów. Jednak wtedy można wpaść w iluzję, która, opadając w momencie kryzysu, boleśnie odkrywa moje prawdziwe oblicze. I nie jest problemem to, że takie sytuacje się zdarzają. One były, są i będą.

Papierkiem lakmusowym życia w ubóstwie jest nieustanny wewnętrzny stan uwielbienia. Dusza im bardziej uboga, tym bardziej żyje w uwielbieniu. I odwrotnie – im dusza bardziej liczy na siebie, tym bardziej pyta: ale za co uwielbiać Boga?

Jeśli zdarzy się jakaś trudność, to od kogo oczekuję pomocy? Czy mam w sobie spontaniczny poryw do tego, by stawać „pomimo” mojego ubóstwa przed Bogiem, wiedząc, że przecież jestem w Jego rękach? Trudne sytuacje prowokują do zadania sobie pytania: czy w moim życiu jestem zdany na Boga we wszystkim, czy raczej na siebie? Czy nadal zachowuję w świadomości ufność w Bożą miłość, wierząc, że Bóg przez to przeprowadzi, bo przecież jest Bogiem, czy raczej nerwowo szukam rozwiązań po swojemu, żeby się czegoś uchwycić? Albo odwrotnie: jak reaguję w sukcesach i powodzeniach? Czy przypisuję wszystko Bogu i Jemu oddaję chwałę, czy sobie?

 

Ubóstwo Maryi – Magnificat – „Wtedy rzekła Maryja: «Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy»” (Łk 1,46). Postawa Maryi wskazuje, że ubóstwo daje radość i wprowadza człowieka w postawę uwielbienia. To postawa, w której człowiek nie uzależnia siebie od tego, co może mieć, a związuje się jedynie z Bogiem. Z tego płynie cała moc przyciągania duszy do Boga

 

Walka, przeciwstawienia się złu – na czym polega? Na tym, by być wpatrzonym w Boga, a nie w dobra materialne czy też we własne porażki. Moja wartość nie zależy od tego, co posiadam ani od sukcesów odniesionych w życiu. Jeśli ktoś mnie pochwali, nadal mam taką samą wartość w oczach Boga. Jeśli ktoś mnie skrytykuje, nadal mam taką samą wartość w oczach Boga. Jeśli odniosę porażkę, nadal mam taką samą wartość w oczach Boga. Na tym etapie pojawia się pokusa zniechęcenia, na którą trzeba uważać. Można ją przezwyciężyć postawą ubóstwa. Moja prawdziwa wartość jest w Bogu. Duch tego świata mówi: musisz sam sobie radzić. A wiara mówi: czyń, co możesz, ale ponad wszystko ufaj Bogu.

 

Lektura duchowa

„Aby mieć mądrość:

  1. Trzeba, po pierwsze, albo rzeczywiście porzucić dobra tego świata, jak uczynili to Apostołowie, uczniowie, pierwsi chrześcijanie czy zakonnicy: najlepiej zrobić to jak najwcześniej – to najpewniejszy sposób, by posiąść Mądrość; albo przynajmniej trzeba oderwać swe serce od dóbr i posiadać je tak, jakby ich wcale się nie posiadało (por, 1 Kor 7,30), nie zabiegać o to, by je mieć; nie troszczyć się o ich zachowanie; nie skarżyć się ani nie denerwować, gdy się je traci – co bardzo trudne jest do wykonania. 2. Nie można wzorować się na zewnętrznych modach ludzi światowych: w ubiorze czy w umeblowaniu, czy w tym, co dotyczy domów, posiłków oraz innych zwyczajów i zajęć w życiu: Nolite conformari huic saeculo (Rz 12,2). Jest to konieczniejsze niż się zazwyczaj sądzi”.

 

św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, Miłość Mądrości Przedwiecznej, 197–198

 

Zadanie

Poproszę Maryję, aby uczyła mnie żyć w zależności tylko i wyłącznie od Boga.

 

Modlitwa zawierzenia

Jestem cały Twój i wszystko, co mam, jest Twoją własnością, umiłowany Jezu, przez Maryję, Twoją świętą Matkę. Amen!

 

 

12 dni.

Dzień 6. Błogosławieni, którzy się smucą

 

Modlitwa do Ducha Świętego

Duchu Święty, natchnij mnie. Miłości Boga, pochłoń mnie. Po prawdziwej drodze prowadź mnie, Maryjo, moja Matko, spójrz na mnie, z Jezusem błogosław mnie. Od wszelkiego zła, od wszelkiego złudzenia, od wszelkiego niebezpieczeństwa zachowaj mnie.

Maryjo, Oblubienico Ducha Świętego, wyproś mi łaskę błogosławionego smutku. Amen!

 

Słowo Boże

„Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni” (Mt 5,4).

 

Rozważanie

Bóg stworzył nas do pełni życia i radości. Jednak grzech sprawił, że została utracona pierwotna harmonia, która była między Bogiem a nami. Smutek, który odtąd pojawia się w nas, mówi zawsze o jakiejś stracie. A każda strata, jaką przeżywamy, odwołuje się ostatecznie do pierwszej straty, która była przyczyną wszystkich kolejnych strat – utraty Boga. Człowiek, będąc wygnańcem na świecie, musiał zacząć radzić sobie jakoś ze smutkiem, który nosił w swoim wnętrzu. Jednym z niewłaściwych sposobów radzenia sobie ze smutkiem jest wyparcie i zapomnienie. Duch tego świata mówi mi, że mam się nieustannie cieszyć. Z ekranów telewizorów, komputerów i telefonów bez przerwy biją po oczach uśmiechnięci ludzie, zadowoleni z życia. To niema katecheza tego świata: będziesz szczęśliwy, gdy będziesz nieustannie się uśmiechał.

A jak jest naprawdę? Czy potrafimy przeżyć życie bez smutku i przykrości? Jeśli ktoś uwierzy w kłamliwe przekonanie, że szczęście = uśmiech, to jak będzie reagował na smutek? Może wtedy zakładać maski, by udawać kogoś, kim tak naprawdę nie jest, lub uciekać w alkohol, narkotyki, muzykę, toksyczne relacje, w cokolwiek, byleby nie dopuszczać do siebie smutku.

Czy tego chcemy czy nie, smutek jest wpisany w nasze życie. Chrystus w tym błogosławieństwie mówi, że smutek jest przestrzenią spotkania się z Nim, doświadczenia Jego obecności, miłości, czułości i pocieszenia. Świat, w którym żyjemy, pokazuje nam albo smutek przeżywany w samotności, który jest dobijający, albo smutek z tanimi pocieszeniami innych ludzi, które i tak nic nie dają, bo ze smutkiem każdy musi zmierzyć się sam. Na nic zdają się próby uciekania od niego, zagłuszania. On i tak wróci. Nie da się go zamieść pod dywan. A jeśli potęguje on doświadczenie osamotnienia, to jest wręcz śmiercionośny. To tutaj zaczyna się droga depresji. Bo jestem sam, jest mi smutno, nikt mi nie pomoże, a nie poradzę sobie samodzielnie.

Smutek w kategorii myślenia tego świata jest czymś nieprzyjemnym, więc jest sprzeczny z używaniem życia. Trzeba więc pozbyć się takiego smutku, trzeba go unikać albo udawać, że go nie ma.

Smutek sam w sobie pojawia się wtedy gdy tracę to, na czym mi zależało, w czym upatrywałem jakąś wartość. To oznacza, że smutek jest bardzo ważnym drogowskazem w życiu, ponieważ pokazuje, na czym mi tak naprawdę zależy.

Smutek jest także przestrzenią łączenia się z Bogiem, gdzie można być z Nim poza słowami, na poziomie uczuć, które trudno wypowiedzieć. To miłosne trwanie w smutku np. nad własnym grzechem, staje się początkiem nawrócenia.

Smutek może pochodzić od Boga. Jeśli jestem niezadowolony z obecnego stanu mojej duszy, a tęsknię za lepszym, to już mam za co dziękować Bogu. Jeśli taki smutek pomnaża moją postawę pokornego uznania mojej zależności od Boga, a nie wprowadza niepokoju ducha czy jakiegoś wewnętrznego zamieszania, to takie niezadowolenie jest oznaką pewnego wewnętrznego głodu Boga, który nie pozwala mi zadowalać się tym, co jest, ale rozpala moje pragnienie Boga żywego. Chcę bardziej pragnąć Ciebie Boże! Z jednej strony pojawia się pragnienie świętości i wielka wdzięczność Bogu za łaski, jakie otrzymuję, a z drugiej strony wstyd, że otrzymując tyle z ręki Boga, współpracuję z łaską tak mało.

 

Smutek Maryi – Magnificat – „a Twoją duszę miecz przeniknie” (Łk 2,35), „Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej. Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia” (Łk 1,48). Postawa Maryi wskazuje, że smutek nie ma ostatniego zdania. Smutek może wprowadzać duszę w oczekiwanie pocieszenia od Boga. Tam, gdzie trwamy w postawie uniżenia przed Bogiem, a taką postawą niewątpliwie jest smutek, tam oczekujemy także błogosławieństwa i wywyższenia. Maryja w czasie objawień w Fatimie odsłania ból i smutek swojego serca i zaprasza do tego, aby być przy Niej. To smutek, który otwiera, a nie zamyka – to jest Jej reakcja na zło, które widzi w świecie. Jak reaguję na zło, które czynię i którego doświadczam dookoła?

 

Walka, przeciwstawienia się złu – na czym polega? Walka wewnętrzna, która toczy się w naszym życiu o to, byśmy nie otrzymali tego błogosławieństwa, to walka o to, by uznać prawdę o swoim smutku. Chodzi o to, by nie wypierać smutku, nie uciekać przed nim, ale też o to, by pod jego wpływem nie ulegać wewnętrznemu zamętowi, nie tracić nadziei, nie wchodzić w negatywne myślenie czy też nie rezygnować z podjętych postanowień duchowych.

 

Lektura duchowa

„Ten, kto znalazł Maryję poprzez prawdziwe nabożeństwo, nie jest przez to samo wolny od krzyża i cierpień. Doświadcza ich nawet więcej niż ktokolwiek inny, ponieważ Maryja, będąc Matką żyjących, daje swoim dzieciom cząstkę Drzewa Życia, którym jest Krzyż Jezusa. Lecz Ona, rozdzielając te dobre krzyże, daje też łaskę, by je mogły nosić cierpliwie i radośnie, tak, że krzyże, jakie im daje, są raczej słodyczą; są raczej krzyżami pociechy aniżeli goryczy. Jeśli nawet dzieci Jej odczuwają przez jakiś czas gorycz kielicha, który trzeba wypić, żeby być przyjacielem Boga, to pociecha i radość, jakie po tym smutku Matka Boża im gotuje, pobudzają je niezmiernie do noszenia krzyży jeszcze cięższych i bardziej gorzkich”.

 

św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, Tajemnica Maryi, 22

 

„Dlaczego zadręczasz się daremnym smutkiem? Czemu poddajesz się tylu troskom? Oprzyj się na mojej miłości, a nie będziesz musiał cierpieć nigdy utraty. Jeżeli ciągle chcesz tego lub owego, chcesz być tu albo tam, jak ci się zdaje lepiej dla ciebie i dogodniej, nigdy nie osiągniesz spokoju, nigdy nie uwolnisz się od zatroskania, bo w każdej rzeczy zawsze znajdzie się jakiś brak, a w każdym miejscu znajdzie się ktoś, kto ci będzie przeciwny”.

 

Tomasz à Kempis, O naśladowaniu Chrystusa, XXVII, 2

Zadanie

Poproszę Maryję, by uczyła mnie stawania przed Bogiem ze swoim smutkiem.

 

Modlitwa zawierzenia

Jestem cały Twój i wszystko, co mam, jest Twoją własnością, umiłowany Jezu, przez Maryję, Twoją świętą Matkę. Amen!

 

 

12 dni.

Dzień 7. Błogosławieni cisi

 

Modlitwa do Ducha Świętego

Duchu Święty, natchnij mnie. Miłości Boga, pochłoń mnie. Po prawdziwej drodze prowadź mnie, Maryjo, moja Matko, spójrz na mnie, z Jezusem błogosław mnie. Od wszelkiego zła, od wszelkiego złudzenia, od wszelkiego niebezpieczeństwa zachowaj mnie.

Maryjo, Oblubienico Ducha Świętego, wyproś mi łaskę błogosławionej cichości. Amen!

 

Słowo Boże

„Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię” (Mt 5,5).

 

Rozważanie

Bóg, stwarzając człowieka, dał mu na własność ziemię. Człowiek został ambasadorem Boga na ziemi, aby w Jego imieniu wszystkim zarządzał. Po popełnieniu grzechu pierworodnego, zarządzanie ziemią sprawiało człowiekowi niezmierny trud. Ona rodziła „cierń i oset”. Ziemia, która dotychczas była przestrzenią panowania, stała się miejscem zmagania. Odtąd duch tego świata prowadzi człowieka w kierunku tego, że o wszystko trzeba się wykłócić. Przecież muszą mnie zauważyć, muszę być przebojowy, muszę umieć się zareklamować. Jak inaczej zaistnieć w świecie? Inaczej nie zrobię żadnej kariery, nie wybiję się, nie wejdę w posiadanie niczego. Przecież nie mogę być takim życiowym nieudacznikiem, który nie umie zawalczyć o swoje. Przecież świat jest brutalny, rządzi w nim prawo dżungli – silniejszy wygrywa. W czym więc pokażę moją siłę?

Cichość, o którą chodzi Chrystusowi, jest odmianą męstwa. To inaczej łagodność, która zresztą jest jednym z owoców Ducha Świętego. Święty Maksymilian Kolbe mówił, że przemoc wypływa z władzy, która czuje się zbyt słaba. To świat okazuje przemoc. Bł. Ks. Jerzy Popiełuszko mówił podobnie: przemoc jest wyrazem słabości. Bóg nie ma potrzeby łamania ludzi, aby dominować. Łagodność Boga nie jest niczym innym jak Jego wszechmocą. Widzimy więc, że to co w kategoriach ludzkich jest wzgardzone i odrzucone, jest tak naprawdę objawieniem samej wszechmocy Boga.

Cichość prowadzi do głębokiego przylgnięcia do Boga i oparcia się na Nim. Chcę w Nim pokładać całą moją nadzieję. Cichość to upodobnienie się do Jezusa, który był umęczony, katowany, przybity do krzyża i jak Baranek niemy ust swych nie otworzył. Pomimo przeogromnego bólu, nie było w Nim urazy, pragnienia odwetu czy rozgoryczenia. Na nienawiść odpowiedział miłością, na ból – cierpliwością, na znieważenie – milczeniem, a na krzywdę – przebaczeniem. Będąc umiłowanym dzieckiem Boga i mając życie nie z tego świata, nie musisz zabiegać o to, by świat cię rozumiał czy dobrze traktował. Im bardziej Maryja będzie Cię uczyła życia z Chrystusem, tym mniej będzie cię bolało, gdy ktoś cię skrzywdzi czy zrani. Nikt nie może ci odebrać twojej godności, tak jak nikt nie odebrał jej Chrystusowi. Pomimo tego, że uderzyli go w policzek, odpowiedział: „Jeśli źle powiedziałem, to udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze , to dlaczego mnie bijesz?” (J 18,23). To naprawdę piękna droga do wolności wewnętrznej, w której Maryja uczy bycia wolnym od ludzkich zależności czy od jakiejkolwiek dominacji, rywalizacji czy stawiania na swoim. Cichość, która jest wszechmocą sprawiła, że Chrystus mógł powiedzieć: „bo Ja życie moje oddaje, aby je znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja sam z siebie je oddaję. Mam moc je oddać i  mam moc je znów odzyskać” (J 10,17–18). Nie muszę się więc rozpaczliwie bronić, bo sam Bóg będzie mnie bronił swoją wszechmocą, tak jak obronił wszechmocą swojego Syna, wyprowadzając go z grobu.

 

Cichość Maryi – Magnificat – „gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny, a święte jest Jego imię” (Łk 1, 49). “Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej” (Łk 1,48). Widzimy, że w życiu Maryi cichość i pokora jest objawieniem się Wszechmocy i świętości Boga. Maryja, trwając w cichości, daje Bogu przestrzeń na Jego działanie. Maryja wie, że Bóg realnie ma władze nad światem, dlatego może z ufnością złożyć w Jego dłonie całe swoje życie

 

Walka, przeciwstawienia się złu – na czym polega? Pokusa walki o swoje poglądy, racje, rozgrywania wszystkiego po swojemu, stawiania na swoim, dominacji. Pokusa patrzenia na innych ludzi jako na wrogów, których trzeba przekrzyczeć, bo przecież oni chcą zabrać mi moje słuszne racje. Tak naprawdę mam kochać ludzi, a nie walczyć z nimi. Sam Jezus zachęca nas: „Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem słodkie jest moje jarzmo, a moje brzemię lekkie” (Mt 11 29,30).

 

Lektura duchowa

„Przyjaciel Krzyża jest człowiekiem przez Boga wybranym spośród dziesięciu tysięcy ludzi żyjących podług zmysłów i rozumu; wybranym po to, żeby stał się człowiekiem w pełni Bożym. Wznosi się on ponad rozum i całkowicie przeciwstawia się zmysłom poprzez życie i światło czystej wiary oraz żarliwe umiłowanie Krzyża. Przyjaciel Krzyża jest wszechmocnym królem i bohaterem, który zwycięża szatana, świat i ciało w ich trzech pożądliwościach (por 1 J 2,16). Umiłowaniem upokorzeń powala on pychę szatana; umiłowaniem ubóstwa zwycięża chciwość świata, a umiłowaniem cierpienia osłabia zmysłowość ciała. Przyjaciel Krzyża jest człowiekiem świętym i oderwanym od wszystkiego, co widzialne; jego serce wznosi się ponad to, co nietrwałe jest i zniszczalne; mówi on o tym jedynie, co w niebie (por. Flp 3, 20). To człowiek, który przechodzi przez ziemię jak obcy i pielgrzym(Por. 1P 2,11), a nie oddając jej swojego serca, spogląda na nią z góry, obojętnie, i stąpa po niej z pogardą”.

 

św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, List okólny do Przyjaciół Krzyża, 4

 

Zadanie

Pokochaj dzisiaj bycie z Bogiem sam na sam.

 

Modlitwa zawierzenia

Jestem cały Twój i wszystko, co mam, jest Twoją własnością, umiłowany Jezu, przez Maryję, Twoją świętą Matkę. Amen!

 

Instrukcja

Poniżej zamieszczamy propozycje, jak przygotować się do wejścia na drogę oddania się Maryi przez przeżycie 33-dniowych rekolekcji zakończonych uroczystym aktem oddania się Panu Jezusowi przez Maryję w Niewolę Miłości. Nie wszystkie punkty są konieczne, ale mogą być dobrą inspiracją zarówno do przeżycia tego tej drogi osobiście jak i we wspólnocie parafialnej.

 

  1. Wybierz dzień, w którym będziesz chciał dokonać aktu oddania się w Niewolę Miłości. Może to być święto Maryjne, jakiś szczególny dzień w Twoje parafii, w Twoim życiu lub dowolny przez Ciebie wybrany dzień.
  2. Rozpocznij przygotowanie 33 dni wcześniej tak, aby ostatni dzień rekolekcji przypadł na dzień poprzedzający.
  3. Przez 33 dni postępuj zgodnie  z planem rekolekcji przeznaczonym na dany dzień.
  4. W trakcie 33 dni zachęcamy do przeżycia dnia pokutnego poprzez np. odprawienie Drogi Krzyżowej osobiście lub w kościele, zwłaszcza jeżeli są to rekolekcje parafialne.
  5. W ostatnim tygodniu rekolekcji przystąp do spowiedzi świętej i przyjmij Komunię w intencji oddania się Jezusowi Chrystusowi, jako Niewolnik z miłości, przez ręce Maryi. Dobrze się przygotuj. Zachęcamy do spowiedzi generalnej z całego życia, aby twoje serce było czyste i dobrze przygotowane do tego pięknego dnia.
  6. W parafiach w czasie rekolekcji zachęcamy do organizowania raz w tygodniu wspólnej Eucharystii, adoracji Najświętszego Sakramentu oraz spotkania uczestników.
  7. Po zakończeniu 33-dniowych rekolekcji lub w ich trakcie przeczytaj informacje o dniu oddania, abyś się mógł do niego dobrze przygotować.
  8. Możesz skorzystać z aktu, który przygotowaliśmy lub, jeżeli to możliwe, przepisać go własnoręcznie.
  9. Przygotuj się świątecznie do tej wielkiej uroczystości, którą przeżywa się raz w życiu. Niech to odzwierciedla też Twój strój, a szczególnie Twoje serce.
  10. Przygotuj dla Maryi i Pana Jezusa jakiś szczególny prezent. Może to być ofiarowany post, odmówiony różańce lub na przykład piękna róża.
  11. Odczytanie aktu może odbywać się po Komunii świętej, po Mszy świętej, np. podczas adoracji, przed obrazem Matki Bożej lub w Twoim domu.
  12. Uklęknij. Rozpocznij, krótką modlitwą serca i prośbą do Boga, aby udzielił Ci łaski bycia Niewolnikiem z Miłości i dla Miłości, daru poznania Jego Matki i całkowitego oddania się Jej.
  13. Akt odczytaj powoli, zdanie po zdaniu, słowo po słowie, niech to będzie Twoja modlitwa serca, którą wypowiadasz przed samym Bogiem, w obecności Matki Bożej, wszystkich świętych i całego Nieba.
  14. Po odczytaniu aktu, na zakończenie, z głębi serca wypowiedz słowo: Amen! które oznacza „Niech się tak stanie!”. Jest to Twój duchowy podpis pod tym aktem. Od tego momentu jesteś cały Jej dla Jezusa!
  15. Tego dnia możesz również założyć łańcuszek o którym św. Ludwik pisze „Jest chwalebne i bardzo pożyteczne, by ci, którzy w ten sposób uczynili się niewolnikami Jezusa i Maryi, na znak swej miłosnej niewoli nosili poświęcony łańcuszek” (Traktat…, 236).
  16. Napisz na tekście aktu datę dnia oddania. Podpisz go osobiście. Udaj się do swojego Ks. proboszcza, aby prosić go o podpisanie Tego aktu w imieniu Kościoła.
  17. Akt możesz oprawić w ramkę i powiesić go w swoim domu, na ważnym dla Ciebie miejscu.
  18. Niech reszta dnia będzie czasem ogromnej radości, wspólnych rozmów i Bożego świętowania!
  19. Wielki krok za nami. Wielka radość dla nieba i Matki Bożej. Jak żyć tym aktem, jak żyć doskonałym nabożeństwem do Najświętszej Maryi Panny możesz przeczytać w rozdziale „Drogowskazy na drodze Maryi”.

 

 

 

Bibliografia

 

Biblia Tysiąclecia, wydanie V, wydawnictwo Pallotinum, 2000.

Benedykt XVI, Encyklika Deus Caritas est, 2006.

  1. Kindelmann, Płomień miłości Niepokalanego Serca Maryi, Kraków 2022.

J.H. Newman, On the Fitness of the Glories of Mary, [w:] Discourses to Mixed Congregation, tłum. P. Długosz, Londyn 1906, online: www.traditia.fora.pl/maryja,8/bl-john-henry-kard-newman-o-godnosci-maryi, 10233.html (stan: 19.02.2018).

Katechizm Kościoła Katolickiego, wydanie II poprawione, wydawnictwo Pallotinum, Poznań 2002.   

Ks. Stefan Gobbi, Do kapłanów umiłowanych synów Matki Bożej, Vox Domini, 1998.

Kwiecień T. OP, Jaa, stary poganin, List, Kraków 2005.

Mszał Rzymski, IV Prefacja o Najświętszej Maryi Pannie.

NMP Matka Zbawiciela, Zbiór Mszy o Najświętszej Maryi Pannie, Pallotinum, Poznań 1998.

Perfect, Wyspa, drzewo, zamek, UNU 1982, online: https://www.youtube.com/watch?v=Zh40jN3MrcE (dostęp 27.09.2023).

Pius XII, Konstytucja Munificentissimus, 1950.

Przeciw herezjom, III, 22, [w:] Ojcowie Kościoła greccy i syryjscy. Teksty o Matce Bożej, przeł. Ks. W. Kania, Niepokalanów 1981.

Stefan Kardynał Wyszyński, Matka Syna człowieczego, Pallottinum, 1984.

Św. Faustyna Kowalska, Dzienniczek. Miłosierdzie Boże w duszy mojej, wydawnictwo Promic, 2017.

Św. Jan Paweł II, Audiencja generalna, 19 listopada 1997.

Św. Jan Paweł II, Encyklika Ecclesia de Eucharistia, 2003.

Św. Jan Paweł II, Encyklika Redemptoris Mater, 1987.

Św. Jan Paweł II, Homilia w czasie Mszy św., Niepokalanów, 18 czerwca 1983.

Św. Jan Paweł II, Homilia wygłoszona w Bazylice Matki Bożej Większej, Rzym, 8 grudnia 1978.

Św. Jan Paweł II, List apostolski Mane nobiscum, Domine, 2004

Św. Jan Paweł II, Pielgrzymka Jana Paweł II do Polski, wydawnictwo Pallottinum, Poznań–Warszawa 1979.

Św. Justyn, Dialog z Tryfonem, 100, [w:] Pisma Ojców Kościoła, red. J. Sajdak, Poznań 1926.

Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, List okólny do Przyjaciół Krzyża, wydawnictwo Montfort, 2020.

Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, Miłość Mądrości Przedwiecznej, wydawnictwo Montfort, 2020.

Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, Tajemnica Maryi, wydawnictwo Montfort, 2021.

Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, wydawnictwo Montfort, 2021.

Tomasz à Kempis, O naśladowaniu Chrystusa, wydawnictwo WAM, 2014.

 

 

 

 

Spis treści

Wstęp

Plan dnia rekolekcyjnego

 

12 dni – wyzbycie się ducha tego świata

  Wprowadzenie

Dzień 1. Odkryj łaskę Bożej miłości

Dzień 2. Odkryj łaskę widzenia prawdy o grzechu

Dzień  3. Odkryj łaskę zbawienia

Dzień  4. Odkryj łaskę nawrócenia i oddania życia Panu Jezusowi

Dzień  5. Błogosławieni ubodzy w duchu

Dzień  6. Błogosławieni, którzy się smucą

Dzień 7. Błogosławieni cisi

Dzień 8. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości

Dzień 9. Błogosławieni miłosierni

Dzień 10. Błogosławieni czystego serca

Dzień 11. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój

Dzień 12. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości

 

Tydzień 1. Poznanie samego siebie

  Wprowadzenie

Dzień 1. Pożądliwość ciała

Dzień 2. Emocje

Dzień 3. Wyobraźnia i obraz samego siebie

Dzień 4. Pamięć

Dzień 5. Lęki

Dzień 6. Pycha życiowa

Dzień 7. Przebaczenie

 

Tydzień 2. Poznanie Najświętszej Maryi Panny

  Wprowadzenie

Dzień 1. Maryja Nowa Ewa

Dzień 2. Dziewictwo i Macierzyństwo Maryi

Dzień 3. Niepokalane Poczęcie NMP

Dzień 4. Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny

Dzień 5. Maryja Niewiasta Eucharystia

Dzień 6. Niepokalane Serce Maryi – naszym schronieniem

Dzień 7. Apostołowie Tryumfu Niepokalanego Serca Maryi

 

Tydzień 3. Poznanie Jezusa Chrystusa

  Wprowadzenie

Dzień 1. Zwiastowanie. Jezus-Słowo Boże. Jezus-Ewangelia

Dzień 2. Boże Narodzenie. Jezus-Dziecko. Jezus-Chleb

Dzień 3. Ofiarowanie Pana Jezusa w świątyni. Jezus Prawo Miłości. Jezus droga do Nieba

Dzień 4. Znalezienie Pana Jezusa w świątyni. Jezus – szukany i znaleziony. Jezus  zjednoczony z Ojcem

Dzień 5. Cud przemiany wody wino w Kanie Galilejskiej. Jezus Zbawiciel. Jezus Źródło przemiany

Dzień 6. Ukrzyżowanie Pana Jezusa. Jezus Król. Jezus MIŁOŚĆ

Dzień 7. Zesłanie Ducha Świętego. Jezus Kościół. Jezus Chrzczący Duchem Świętym

 

Dzień oddania Panu Jezusowi przez Maryję w Niewolę Miłości dla Miłości, dla Boga

Drogowskazy na drodze Maryi

Instrukcja

Bibliografia

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

totatua.org

 

 

 

 

Tył okładki

 

 

Jestem cały Twój

i wszystko, co mam,

jest Twoją własnością,

umiłowany Jezu,

przez Maryję,

Twoją świętą Matkę.

Amen!